Potrzebna komisja śledcza w sprawie „taśm Czarneckiego”

„Gazeta Wyborcza” ujawniła nagranie z rozmowy szefa Komisji Nadzoru Finansowego Marka Chrzanowskiego z właścicielem Getin Noble Banku Leszkiem Czarneckim, w której padła – tak przynajmniej to na pierwszy rzut oka wygląda – propozycja złożenia okupu przez biznesmena w zamian za to, że Komisja nie będzie utrudniać procesu restrukturyzacji jego grupy bankowej: „Więc ja uważam, że jesteśmy w stanie ten bank wyprowadzić na prostą i pomóc po prostu zrealizować ten transfer panu” – mówi szef KNF.

Okup czy – jak kto woli – propozycja korupcyjna miałaby zostać złożona w formie zatrudnienia, za równowartość jednego procenta wartości banku (ok. 40 mln zł), wskazanego przez Chrzanowskiego człowieka. Skojarzenie z korupcyjną misją Lwa Rywina wobec koncernu Agora w zamian za uchwalenie korzystnej dla Agory ustawy narzuca się nieodparcie.

Nagranie trafiło właśnie do prokuratury. Z doniesieniem o podejrzeniu korupcji polegającej na „uzależnieniu wykonania czynności służbowej, tj. wsparcia i zatwierdzenia procesu restrukturyzacji Banku, w tym zapewnianie opieki ze strony KNF nad przebiegiem restrukturyzacji, od otrzymania przez radcę prawnego Grzegorza Kowalczyka wskazanej powyżej korzyści”.

W praworządnym państwie sprawę można by uznać za załatwioną, bo od badania, czy miało miejsce przestępstwo, jest właśnie prokuratura. Tyle że polska prokuratura jest teraz organem politycznym, podległym rządzącej ekipie. A ta z kolei jest stroną w sprawie. Tak jak była stroną np. w śledztwie o głosowanie „kolumnowe” w Sejmie w grudniu 2016 r. czy o brak publikacji przez premier Beatę Szydło wyroków Trybunału Konstytucyjnego. A więc prokuratura powinna się wyłączyć od tej sprawy – co, oczywiście, ani teoretycznie, ani praktycznie nie jest możliwe. To może być jedynie postulat na przyszłość – czyli, jak mówią prawnicy, de lege ferenda – żeby przywrócić niezależność polityczną prokuratury.

Oczywiście w interesie obecnej władzy może być, by prokuratura dopatrzyła się przestępstwa po stronie szefa KNF, by w ten sposób zamknąć temat i pokazać, że karzące ramię sięga także „swoich”.

Tyle że to nie załatwia sprawy. Jak w sprawie Rywina pozostaje kwestia, czy działał w imieniu „grupy trzymającej władzę”. Bo historia z bankiem Czarneckiego dzieje się w atmosferze głoszenia przez partię rządzącą postulatów „repolonizacji” banków, która de facto polega na przejmowaniu ich przez banki, nad którymi kontrolę ma skarb państwa. Zarysowany przy okazji Getin Noble Banku scenariusz wygląda tak, że z pomocą KNF zablokuje się decyzje restrukturyzacyjne i inne naprawcze, doprowadzając bank na skraj bankructwa – i wykupi za symboliczną kwotę.

Nawet gdyby rzecz nie wypełniała znamion przestępstwa nadużycia władzy, to i tak należy wyjaśnić, czy tak właśnie – przez ekonomiczne niszczenie prywatnych podmiotów – władza polityczna realizuje swoje pomysły gospodarcze.

Dlatego należy żądać powołania sejmowej komisji śledczej. Nie ma wielkiej nadziei, że przyjęłaby ona raport stwierdzający nadużycia władzy, gdyby takie w toku jej prac się ujawniły. Chodzi o samo ujawnienie okoliczności. Śledztwo okrywa tajemnica śledztwa, a funkcjonariusz rządu, jakim jest prokurator generalny, może informacje z niego ujawniać opinii publicznej, dowolnie je selekcjonując. I w ten sposób kształtować wiedzę opinii publicznej. Komisja śledcza może działać jawnie, a to, co się w trakcie jej prac okaże, każdy będzie mógł ocenić sam. Komisja to w dzisiejszej Polsce – obok dziennikarstwa śledczego, prywatnych pozwów oraz aktów oskarżenia do sądu rozpatrywanych na jawnych rozprawach – jedyny sposób społecznej kontroli nad działaniami władzy tam, gdzie w grę wchodzi podejrzenie łamania przez tę władzę prawa.

Jeśli wniosek o komisją śledczą się pojawi i zostanie przez PiS w głosowaniu odrzucony, będzie to oczywisty przed wyborami parlamentarnymi sygnał, że partia kontroli społecznej się boi. I że ma po temu powody.