Czy Trybunał Sprawiedliwości będzie miał komu odpowiedzieć?

Do Sądu Najwyższego dotarły pisma prezydenta Andrzeja Dudy stwierdzające przejście na emeryturę siedmiorga sędziów Sądu Najwyższego: Anny Owczarek, Marii Szulc, Wojciecha Katnera i Jacka Gudowskiego z Izby Cywilnej, prezesa Izby Karnej Stanisława Zabłockiego, prezesa Izby Pracy Józefa Iwulskiego i sędziego tej Izby Jerzego Kuźniara.

Prezydent zignorował prawomocne orzeczenie Sądu Najwyższego, jakim jest uchwała siedmiorga sędziów SN o zawieszeniu obowiązywania przepisów obniżających wiek emerytalny dla sędziów SN do czasu odpowiedzi Trybunału Sprawiedliwości UE na pytanie prejudycjalne.

Nie tracąc twarzy, prezydent mógł poczekać na decyzję Trybunału w Luksemburgu, który zapewne jeszcze przed końcem miesiąca sam zdecyduje w sprawie zawieszenia przepisów, które ma ocenić. Wolał służyć partii, która wyniosła go do władzy, i realizować jej plan: neutralizacji przyszłych orzeczeń Trybunału w Luksemburgu przez politykę faktów dokonanych. Zanim te rozstrzygnięcia zapadną, w Sądzie Najwyższym ma już być posprzątane.

W wywiadzie dla najnowszej „Kultury Liberalnej” Jarosław Gowin (który wcześniej zapowiadał, że rząd wyrokom TSUE się nie podporządkuje) mówi: „Chyba mają państwo świadomość, że po naszych rządach nie ma już powrotu do tego, co było. (…) Wymiar sprawiedliwości w takim kształcie, jaki istniał przed rządami Zjednoczonej Prawicy, nie zostanie już przywrócony”.

Z kolei prezydent mówił dzisiaj w Leżajsku, że nie jest nam potrzebna żadna „wyimaginowana wspólnota, z której dla nas niewiele wynika”, i „niech nas zostawią w spokoju”. Te dwie wypowiedzi nie pozostawiają złudzeń co do zamiarów pisowskiej władzy: likwidacji dotychczasowego wymiaru sprawiedliwości, choćby za cenę przynależności do Unii Europejskiej.

Czy im się uda? W dużej mierze zależy to od sędziów: Sądu Najwyższego, sądów powszechnych i administracyjnych.

Co zrobią sędziowie SN? To ważne pytanie, bo pismo prezydenta w świetle uchwały sędziów zawieszającej działanie przepisów emerytalnych nie wywołało skutków prawnych. Czy przejdą w stan spoczynku?

Na razie oświadczenie w tej sprawie ogłosił prezes Izby Karnej Stanisław Zabłocki: przechodzi w stan spoczynku. Napisał, że przepisy emerytalne uznaje za sprzeczne z konstytucją, ale podporządkuje się pismu prezydenta. „Będę czuł się do dnia 5 lipca 2020 roku, to jest do dnia ukończenia 70 lat, de iure sędzią w stanie czynnym, a nie sędzią w stanie spoczynku. Od osobistych przekonań prawnych należy jednak odróżnić sferę uwarunkowań faktycznych i prawnych, wynikających z treści dokumentu, który mi dzisiaj doręczono”. Dalej sędzia Zabłocki pisze, że nie czuje się uprawniony do samodzielnego osądzenia powstałej sytuacji prawnej, bo nie jest sądem.

Ale inaczej ocenia skutki uchwały sędziów zawieszającej przepisy emerytalne. Uznaje, że działają one tylko w stosunku do dwóch sędziów SN, którzy byli w składzie zadającym pytanie prawne TSUE i którzy ukończyli 65 lat (sędziowie Józef Iwulski i Jerzy Kuźniar). Zatem on sam nie czuje się objęty tymi przepisami. Na koniec stwierdza, że nie wie jeszcze, czy będzie „poszukiwał ochrony prawnej przed sądami krajowymi lub trybunałami międzynarodowymi. (…) Potrzebuję jeszcze trochę czasu na podjęcie takiej decyzji i znalezienie odpowiedzi na pytanie, czy bardziej będzie mi zależało na dowiedzeniu nieprawidłowości podjętego wobec mojej osoby rozstrzygnięcia, czy nad tę istotną rację przedłożę rację inną, to jest tę sprowadzającą się do pytania: czy ja, sędzia, chcę procesować się z moim Państwem, w imieniu którego przez całe lata sam wymierzałem sprawiedliwość”.

Sędzia Zabłocki zdecydował o sobie i ma do tego pełne prawo. Należy docenić, że wyjaśnił opinii publicznej swoją motywację. W tym Obywatelom RP, którzy od dwóch miesięcy stoją co dzień o ósmej rano pod Sądem Najwyższym, witając sędziów banerem „Zostańcie”. Chociaż można żałować, że i on nie poczekał na decyzję Trybunału Sprawiedliwości w sprawie zawieszenia przepisów emerytalnych. Może zrobią to pozostali sędziowie odesłani dziś przez prezydenta na emeryturę.

Prezes Gersdorf prawdopodobnie zamierza się udać na urlop, bo uczyniła swoim zastępcą na czas nieobecności sędziego Dariusza Zawistowskiego, prezesa Izby Cywilnej SN, którego dzień wcześniej tymczasowo pełniącym obowiązki I Prezesa SN uczynił prezydent.

Czy kiedy Trybunał Sprawiedliwości odpowie na pytanie prawne Sądu Najwyższego, będzie w tym sądzie jeszcze ktoś, do kogo ta odpowiedź mogłaby się odnosić?