PiS oddaje pusty portfel

Projekt ustawy o opublikowaniu – nieważnych, jak zaznacza się w tej ustawie – wyroków Trybunału Konstytucyjnego to kwintesencja podejścia Prawa i Sprawiedliwości do prawa. Prawo jest dla pozoru. To rodzaj opakowania, którego wymagają jakieś salonowe obyczaje.

Władza robi, co chce. Opakowanie tego w formę prawa jest ukłonem, czy może raczej dygiem w stronę Unii Europejskiej, która – z sobie znanych powodów – przywiązuje wagę do przestrzegania tych prawnych konwenansów. PiS daje więc Unii ustawę, ale nie kryje, że to opakowanie jest puste: „Autorzy projektu stoją na stanowisku, że publikacja rozstrzygnięć Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca, 11 sierpnia i 7 listopada 2016 roku co do zasady nie jest konieczna z punktu widzenia polskiego prawa”.

To tak jakby Unia domagała się od polskiego rządu zwrotu ukradzionego portfela, więc rząd oddaje portfel – bez pieniędzy. I mówi: przecież chcieliście zwrotu „portfela”?

Najpierw nowelizacja ustawy o ustroju sądów powszechnych, która nic nie wnosi, kilka godzin później ustawa o publikacji „nieważnych” wyroków. O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego PiS obraża Unię, traktując ją jak zbiorowisko idiotów? Trudno odkryć tę logikę. Cała sytuacja bardzo przypomina zdarzenia sprzed miesiąca, kiedy to premier Morawiecki w ramach łagodzenia konfliktu polsko-izraelskiego powiedział na konferencji w Monachium o „żydowskich sprawcach”, po czym udał się złożyć kwiaty na grobach członków Brygady Świętokrzyskiej kolaborującej z hitlerowskimi Niemcami.