Sędziowie SN nie mogą stosować zasady, że cel uświęca środki
Iustitia apeluje do sędziów Sądu Najwyższego, aby nie rezygnowali z orzekania i pozostali na posterunku. Słusznie. Ale pod warunkiem, że nie będzie to oznaczało proszenia prezydenta o prawo pozostania w Sądzie Najwyższym. Sędzia, który łamie konstytucję, by jej bronić, przestaje być niezawisły i sprawiedliwy.
Za dwa tygodnie wchodzi w życie pisowska ustawa, dzięki której partia rządząca może obsadzić większość składu Sądu Najwyższego swoimi ludźmi. A to dzięki automatycznemu przeniesieniu ok. 40 procent dziś orzekających sędziów w stan spoczynku, którego wiek PiS skrócił o 5 lat (do 65 lat). A także dzięki umożliwieniu odejścia sędziom, który nie osiągnęli tego wieku, w stan spoczynku. I dzięki zwiększeniu liczby miejsc w Sądzie Najwyższym oraz likwidacji dwóch izb i powołaniu dwóch nowych, obsadzanych od początku przez PiS.
Stowarzyszenie Sędziów Iustitia podjęło uchwałę zawierającą apel do sędziów Sądu Najwyższego, by „w poczuciu odpowiedzialności za powierzony urząd i konieczność zachowania ciągłości instytucji w 100-lecie jej działalności pozostali na stanowiskach i piastowali zaszczytny urząd, na który zostali powołani, zgodnie ze złożonym ślubowaniem, dla dobra Rzeczypospolitej Polskiej, jej obywateli oraz wymiaru sprawiedliwości”.
Sytuacja obecnych sędziów SN zaczyna przypominać sytuację „starych” sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Jest jednak zasadnicza różnica. Trybunał orzeka kolegialnie i liczy 15 sędziów, a Sąd Najwyższy to (dziś) blisko 90 sędziów podzielonych na izby i orzekających w małych składach i o tysiącach spraw. To orzekanie podobne do orzekania w sądach powszechnych. A więc o ile „starzy” sędziowie TK, po przejęciu kierownictwa Trybunału przez PiS i wprowadzeniu większości pisowskich nominatów, nie mają wpływu na orzecznictwo TK, to sędziowie, który pozostaną w SN, będą mieli na orzecznictwo wpływ. „Starzy” sędziowie TK swoją obecnością w TK uwiarygodniają ten organ, mimo że przestał być sądem konstytucyjnym. Natomiast sędziowie SN nadal będą mogli kształtować orzecznictwo Sądu Najwyższego. I – na co liczą zainteresowana obroną demokratycznego państwa prawa część społeczeństwa i społeczność międzynarodowa – bronić konstytucji i europejskich standardów.
Dlatego o ile uważałam – i uważam – że sędziowie TK powinni byli odejść w momencie, gdy stało się jasne, że TK działa na podstawie niekonstytucyjnego prawa, a kierują nim osoby wybrane ze złamaniem prawa, to w przypadku sędziów SN sądzę, że powinni trwać i bronić wartości, na które jako sędziowie przysięgali.
Uważam – jak Iustitia – że młodsi sędziowie nie powinni skorzystać z możliwości odejścia z SN w zamian za przejście w stan spoczynku. Byłaby to zdrada przysięgi sędziowskiej i rodzaj korupcji: w zamian za dożywotnie otrzymywanie 75 proc. uposażenia sędziego SN robiliby miejsce dla pisowskich nominatów, którzy – co widać po działalności obecnego Trybunału Konstytucyjnego – dobrani byliby tak, by realizować linię partii rządzącej.
Pozostanie w Sądzie Najwyższym będzie aktem odwagi, bo – sądząc po dotychczasowym zachowaniu władzy wobec nieposłusznych sędziów (odwołania z funkcji, dyscyplinarki, lustracja majątku, groźba zarzutów karnych itd.) – grożą im represje. Ale przysięgali. Są na szczytach trzeciej władzy – a szlachectwo zobowiązuje.
Natomiast zupełnie inna jest sytuacja sędziów, których pisowska ustawa automatycznie usuwa z SN, bo skończyli 65 lat. By ubiegać się o pozostanie, musieliby prosić prezydenta. A więc działać zgodnie z prawem, które łamie konstytucję. Łamie na dwa sposoby. Narusza zasadę nieusuwalności sędziów, bo nowy wiek emerytalny wprowadzono z mocą wsteczną wobec sędziów, którzy zostali mianowani, gdy wiek spoczynku wynosił 70 lat. Po drugie – zasadę podziału władz i zasadę niezależności sądów i niezawisłości sędziów, bo o możliwości dalszego orzekania decydować ma, w dodatku arbitralnie, przedstawiciel władzy wykonawczej. Do tej pory o prawie do orzekania po osiągnięciu stanu spoczynku (70 lat) decydowała Krajowa Rada Sądownictwa, złożona z przedstawicieli władzy wykonawczej (prezydenta i rządu), ustawodawczej (Sejmu i Senatu) i sędziów. A więc zachowana była zasada rozdziału i wzajemnej kontroli władz. Pisowskie prawo tę równowagę zniszczyło.
Sędziowie – w moim przekonaniu – mają obowiązek sprzeciwiać się bezprawnemu, niemoralnemu prawu (zasada Radbrucha). A w szczególności nie mają prawa go stosować. Tymczasem ubieganie się u prezydenta o pozostanie w SN byłoby właśnie stosowaniem bezprawnego prawa. Są granice kompromisu zawieranego pod hasłem, że cel uświęca środki. Jestem przekonana, że zgoda sędziego na bezprawne prawo jest przekroczeniem takiej granicy. I zaprzeczeniem wartości, jakiej ten gest miałby służyć: konstytucji i rudymentarnym zasadom demokratycznego państwa prawa.
Jeśli sędziowie na to pójdą – PiS zwycięży. Moralnie, o ile to słowo w ogóle da się zastosować do tego, co robi partia rządząca z demokratycznym państwem prawa.
Komentarze
Czy ktoś zapisuje na listy współczesnych masłolników?
Zgadzam się z pani opinią. Ci sędziowie, którzy nie ukończyli 65 lat powinni pozostać w SN. Natomiast ci, którzy musieliby prosić prezydenta nie. Ostatnio wypłynęła inna sprawa. Jak wiadomo, komisarze wyborczy do tej pory byli sędziami, teraz mają być powołani nowi komisarze w ilości 100. Z tego co słyszałam, to obecni komisarze nie chcą się zgłaszać. A może to błąd? Może powinni się zgłosić i dodatkowo również inni sędziowie. Komisarzy wybiera jeszcze dotychczasowa komisja wyborcza, więc to może być szansa na zachowanie neutralności i na gwarancję prawidłowości wyborów?
Niestety nie mogę się zgodzić z panią ponieważ to rozumowanie zawiera jeden błąd cały czas myślimy że państwo prawa się obroni że mechanizmy demokracji zadziałają i w ten sposób uda się zatrzymać PiS niestety jest to nieprawda Prawdą jest że PiS działa jak naziści 33 roku przed przejęciem władzy rozmontować o państwo prawa i wprowadzają swoje prawo gdzie siła jest ważniejsza od bitej i niestety o ile można się silić na moralną wyższość To już ten czas minął Teraz niestety została nam twarda walka na ulicach protestujący przeciwko demontażu państwa i zarabianiu go przez siły Neo Kato faszystowskie
Sędziowie SN powinni w jak największej liczbie pozostać w SN, nawet jeżeli będą musieli płaszyć się przed Dudą- jest to mniejsze zło, które dopóki legalny TK go nie uchyli ma domniemanie konstytucyjności- oczywiście to sztuczka prawnicza- ale gra się tak jak przeciwnik pozwala.
Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem tego problemu byłaby uchwała połączonych Izb SN stwierdzająca, na mocy przepisów o bezpośrednim stosowaniu Konstytucji, iż wobec zdemolowania TK każdy sędzia ma obowiązek orzekać i stosować maksymalnie często Konstytucję- w tym sędziowie SN. Taka uchwała byłby znakiem oporu, symbolem oraz przypominała światu o co w tym chodzi. Ci którzy przyjmą wyboru z rąk pisowców będą od razu traktowaniu jak. docenci marcowi. Dobrze wpisywałoby się to w formułę Radbrucha. Co Policja miała by wynieść z Sądu Najwyższego sędziów? Ułatwi to na przyszłość sprzątanie po PiS i opóźni demolowanie systemu prawa.
Tak samo sędziowie TK, jeżeli przyjrzymy sie sprawom które nie interesują partii rządzącej jako tako orzekają a sędzia Przyłębska (bo Prezesem TK jest tylko we własnym mniemaniu, gdyż jej wybór jest nieważny) to w skladach brak sedziow dublerów- co minimalizuje ilość wyroków nieważnych.
I nie ma co sie przejmować argumentami pisowców, oni zawsze odwrócą kota ogonem. Sytuacja jest nadzwyczajna i takich wymaga działań. Oni nie mają skrupułów, więc my też nie miejmy i starajmy się przejmować inicjatywę.