Facebook mnie zablokował

Nie dlatego, że nie spodobało mu się, co była na moim profilu. Powód: zamieszczam za dużo treści. To tak jakby galeria handlowa zakazała wstępu osobom, które za często do niej przychodzą. Facebook zarabia na liczbie użytkowników i „frekwencji”, więc ograniczanie ich to dość oryginalne podejście biznesowe.

Zablokowano mnie, gdy chciałam „udostępnić” protest w sprawie kary nałożonej na TVN. Przypadek? Może. Może to efekt jakiegoś algorytmu Facebooka, którym próbuje się bronić przed spamem czy trollingiem. Choć z pewnością nie zamieszczałam tylu treści, ile produkują trolle czy boty. Ale może owym trollom i botom moje treści się nie spodobały, więc mnie zbanowały?

Tak czy siak to kolejny przyczynek do debaty nad tym, jak dziś limitowana jest wolność słowa i debaty. Jak – czyli za pomocą jakich narzędzi i przez kogo. Kiedyś były cenzura i władza publiczna, która uruchamiała odpowiednie mechanizmy. Facebook nie jest władzą, ale władzę ma. Nie cenzuruje, tylko reaguje. Ale według jakich kryteriów? Pewnie „demokratycznych”, czyli jeśli jest dużo skarg, to blokują profil, którego one dotyczą. Co oznacza, że aktywna mniejszość może zablokować dostęp do treści, które jej nie odpowiadają. A także – że można usuwać z debaty publicznej treści, o których mówił Trybunał w Strasburgu w sprawie Handyside, takie, które oburzają. Strasburg stwierdził, że je także obejmuje (pod warunkiem, że nie są przestępcze) wolność słowa.

W świecie, w którym można blokować treści według tajemniczych reguł prywatnej korporacji, wolność debaty staje się problematyczna.

Ale jeszcze bardziej problematyczne wydaje się stosowanie algorytmów powodujących blokowanie kont i postów z użyciem konkretnych sformułowań. Kto układa te algorytmy? Podobno programy komputerowe. Skoro tak, to znaczy, że wolność słowa oddajemy we władzę maszyn. To niebezpieczne nie tylko z powodu wizji buntu robotów. Powstaje problem: kto będzie odpowiedzialny za łamanie prawa (np. wolności słowa i swobody komunikowania się) przez owe roboty, jeśli to one same się programują?

Oczywiście, jeśli o blokowaniu decydują żywi ludzie – to też mamy problem. Czy wszechświatowy komunikator, jakim jest Facebook, z którego do kontaktu z obywatelami korzystają także władze państwowe i międzynarodowe organizacje, może byt traktowany jak zwykłe przedsięwzięcie biznesowe, które kontaktuje się z klientami jedynie na poziomie świadczenia usług, szanujące lub nie prawa konsumenta?

Pomijam już kwestię, że Facebook miga się od egzekwowania od niego praw konsumenckich i dopiero niedawne unijne rozporządzenie o ochronie danych osobowych wymusiło na nim rozstrzyganie spraw konsumenckich klientów europejskich w Europie, a nie w USA.

Padłam ofiarą algorytmu, złośliwości, pomyłki czy cenzury? Nie wiem, czy kiedykolwiek się dowiem. Napisałam odwołanie w udostępnionym mi przez Facebook formularzu. Zobaczymy, kiedy i co ta firma zrobi z moją wolnością słowa.

Portal interenetowy POLITYKI póki co działa, więc mogę sobie to, co powyżej, rozpowszechnić. Ale nie każdy ma ten przywilej.

PS. Przyszło mi go głowy, że może uznano, iż rozpowszechniam treści mogące wzbudzić niepokój publiczny, które stoją w sprzeczności z polską racją stanu (np. informacja o „łańcuchu świateł” pod Pałacem Prezydenckim)- zupełnie, jak TVN rok temu.
PS.2 Po kilku godzinach Facebook mnie odblokował. Nie wiem, dlaczego zablokował, nie wiem, dlaczego odblokował. Czy mogę traktować „mój” profil jako „mój”? Czy to moja strefa, czy strefa Facebooka?