Prof. Lech Morawski orzeka w Trybunale?

Prof. Lech Morawski zmarł 12 lipca. Jednak – sądząc z informacji zawartych na stronie Trybunału Konstytucyjnego w zakładce „sędziowie” – ciągle orzeka. A przynajmniej mógłby. Ani przy jego nazwisku, ani w biogramie nie ma informacji, że zmarł.

Wydaje się, że obecnemu kierownictwu Trybunału niespecjalnie zależy na obsadzeniu miejsca po nim. Wbrew art. 6 ust. 2 pisowskiej ustawy o organizacji i trybie działania TK pełniąca funkcję prezesa Julia Przyłębska nie zwołała w związku ze śmiercią Lecha Morawskiego Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK, by stwierdziło wygaśnięcie jego mandatu (mandat wygasa na skutek śmierci – art. 18 ust. 1 ustawy o statusie sędziów TK). W związku z tym Julia Przyłębska nie wypełniła też obowiązku „niezwłocznego” przekazania marszałkowi Sejmu postanowienia lub uchwały stwierdzających wygaśnięcie mandatu sędziego Trybunału. A bez tego Sejm nie może dopełnić obowiązku wynikającego z art. 30 regulaminu Sejmu: zgłosić kandydatury na wolne stanowisko i wybrać następcy prof. Morawskiego. Regulamin daje na to „21 dni od dnia stwierdzenia wygaśnięcia mandatu”.

Oczywiście Sejm nie musi wybierać sędziego, bo prof. Morawski był dublerem obsadzonym w Trybunale zamiast jednego z sędziów wybranych przez poprzedni Sejm, których zaprzysiężenia odmówił prezydent Andrzej Duda: profesorów Romana Hausera, Krzysztofa Ślebzaka i Andrzeja Jakubeckiego. Czyżby niestwierdzanie oficjalnie wygaśnięcia mandatu prof. Morawskiego i blokowanie tym wyboru sędziego świadczyło o tym, że PiS zamierza wyznaczyć któregoś z nich?

Wątpliwe. Bardziej prawdopodobne jest, że PiS-owi się nie spieszy, bo i tak ma większość w Trybunale: 8 na 14 sędziów. Choć jeden z tej ósemki – Piotr Pszczółkowski – się zbiesił i np. ostatnio głosował przeciwko przyjęciu, bez dyskusji, nowego statutu i regulaminu Trybunału. Notabene do dziś nie ujawniono treści przyjętych dokumentów. Z fragmentarycznych informacji wiadomo jedynie, że niektóre ich zapisy są sprzeczne z konstytucją.

Ale brak pełnego składu 15 sędziów w Trybunale może być przeszkodą w orzekaniu. Bo trzech sędziów kierownictwo Trybunału praktycznie wycofało z orzekania po tym, jak prokurator generalny Zbigniew Ziobro złożył do TK wniosek o zbadanie, czy w 2010 r. wybrano ich prawidłowo. Wniosek czeka od ponad pół roku i nie zanosi się na jego rozstrzygnięcie. Tymczasem Trybunał ma do osądzenia tzw. sprawy pełnoskładowe, do których musi być minimum jedenastu sędziów. Tylu się zbierze, ale wystarczy, że jeden się rozchoruje albo będzie wyłączony ze sprawy z innych przyczyn, a już np. nie będzie można osądzić wniosku marszałka Sejmu do TK o „spór kompetencyjny”, który rzekomo powstał pomiędzy prezydentem a Sądem Najwyższym w sprawie ułaskawienia Mariusza Kamińskiego.

Paraliż Trybunału – wtedy, gdy to wygodne – to jedno z narzędzi rządzenia dla PiS.

Wygaśnięcie mandatu prof. Morawskiemu można było wprowadzić do porządku Zgromadzenia Ogólnego, które odbyło się tydzień temu w celu uchwalenia regulaminu i statutu TK. Niedopełnienie przez Julię Przyłębską obowiązku stwierdzenia wygaśnięcia mandatu prof. Morawskiego jest złamaniem ustawy o Trybunale. I konstytucji – bo udaremnia uzupełnienie składu Trybunału. Poprzedni prezes, prof. Andrzej Rzepliński, też nie dopuszczał przez rok do orzekania trzech dublerów i Trybunał orzekał w niepełnym składzie. Tyle że prof. Rzepliński uzasadnił, dlaczego dublerów nie dopuszcza. A Julia Przyłębska po prostu ignoruje swój obowiązek.