Trybunał Święczkowskiego

A jednak: na czele Trybunału nie-Konstytucyjnego stanie człowiek Zbigniewa Ziobry, a nie protegowany „odkrycia towarzyskiego” Jarosława Kaczyńskiego – Bartłomiej Sochański. Taką decyzję podjął prezydent Andrzej Duda.

Wręczając podczas krótkiej ceremonii nominacje Bogdanowi Święczkowskiemu uzasadnił swój wybór tym, ze ma on duże doświadczenie zarządcze jako Prokurator Krajowy, b. szef ABW, a wcześniej dyrektor w departamencie prokuratury Ministerstwa Sprawiedliwości, a także tym, że „czasy są trudne”, a w takich czasach potrzebna jest osoba, która „umie i nie boi się podejmować decyzji”.

Co to znaczy dla Trybunału?

Bogdan Święczkowski, były prokurator i były szef ABW, z pewnością będzie rządził zdecydowaną, by nie powiedzieć: ciężką ręką. Jego lojalność wobec Zbigniewa Ziobry raczej nie osłabnie, a zatem ta nominacja wzmocni pozycję Ziobry w Prawie i Sprawiedliwości, do którego wchłonięte zostało jego ugrupowanie. Trybunał – jak za Julii Przyłębskiej – pełnić będzie rolę usługową wobec PiS-u, co – wobec rządów Koalicji 15 Października – oznaczać będzie nie tylko dalszą obronę przed odpowiedzialnością ludzi poprzedniej władzy, ale też pełnienie roli hamulcowego reform rządu. Gdyby zmienił się prezydent, zawsze zostaje możliwość skarżenia ustaw przez grupę posłów PiS-u, a wtedy od zdecydowania i asertywności prezesa TnK zależeć będzie, jak szybko Trybunał zajmie się takim wnioskiem. A także dopilnowanie, by wyrok był po myśli skarżących.

Oczywiście dalej będzie istniał problem nieważności wyroków wydanych z udziałem dublerów, a w miarę kończenia się kadencji kolejnym sędziom i nieobsadzania zwalniających się miejsc będzie coraz trudniej obsadzić skład sądzący prawowitymi sędziami – i na to prezes Święczkowski już nie poradzi nic.

Za to dostanie wgląd w dokumenty Trybunału i posiądzie wiedzę o kulisach sprawowania władzy przez Julię Przyłębską. Plotki trybunalskie głoszą, że jednym z powodów, dla których byłej prezesce tak zależało na tym, by jej następcą był Bartłomiej Sochański, było właśnie to, żeby te kulisy pozostały „w rodzinie”. Mogą tam być tzw. haki nie tylko na Julię Przyłębską, ale też na niektórych innych sędziów czy dublerów, które mogą być pomocne w – nazwijmy to – zarządzaniu orzecznictwem Trybunału. Ale to prawdopodobnie jedynie złośliwe plotki…