Test Palikota
Jeśli zatrzymanie Janusza Palikota miało być sukcesem prokuratury i dowodem na to, że ozdrowiała, to pokazało raczej, że ziobrowe standardy trzymają się dobrze. Począwszy od teatralnego zatrzymania, podczas którego użyto – wbrew ustawie o środkach przymusu bezpośredniego (art. 6) – środków nieadekwatnych: skucia i przewożenia na przesłuchanie w świetle kamer. Nie dowiedzieliśmy się, dlaczego nie skorzystano z normalnej drogi: wezwania na przesłuchanie w charakterze podejrzanego. Nie wiemy, dlaczego został skuty. Miał broń? Stawiał opór?
Wypowie się sąd, do którego obrońcy złożyli zażalenie na sposób zatrzymania. Jeszcze bardziej niepokojące jest to, co mówią o tym, jak potraktowano korespondencję adwokata z klientem znalezioną w jego telefonie. Tym bardziej że potwierdza to prokurator, a różnica polega na interpretacji prawa: adwokat Jacek Dubois, a za nim prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Przemysław Rosati, uważa, że była chroniona tajemnicą, zaś prokurator Łukasz Kudyk z Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej – że nie. Z tym że nie do końca potrafił odpowiedzieć na pytania dziennikarzy dlaczego. Żonglował pojęciami „tajemnica adwokacka” i „tajemnica obrończa”, mówiąc, że w czasie, z którego pochodzi korespondencja, Janusz Palikot nie miał jeszcze statusu podejrzanego, nie był też zatrzymany, zatem nie mógł mieć „obrońcy”. A więc korespondencja nie była objęta „tajemnicą obrończą”.
Rzeczywiście, adwokaci mają dwa rodzaje tajemnicy: ogólną, adwokacką, która obejmuje wszystkie rodzaje spraw i którą można w pewnych okolicznościach uchylić, i obrończą – na okoliczność postępowania karnego, której (art. 178 kpk) uchylić w żadnych okolicznościach nie można. Porównuje się ją do tajemnicy spowiedzi. Tajemnica adwokacka – podobnie jak dziennikarska czy lekarska – może być uchylona decyzją sądu (art. 180 kpk), jeśli uzna on, że jest to „niezbędne dla dobra wymiaru sprawiedliwości”, a istotnej dla sprawy okoliczności nie można ustalić inaczej.
Wracając do sprawy zapoznania się przez prokuraturę z treścią korespondencji w telefonie zatrzymanego Janusza Palikota. Nie wiemy, czy korespondował z Jackiem Dubois o sprawach, które powierzył mu do prowadzenia, czy o pogodzie, ale prokurator powinien był założyć, że może to być korespondencja objęta tajemnicą adwokacką i w takiej sytuacji opieczętować telefon i przekazać go sądowi do oceny, czy i z którymi treściami może się zapoznać.
Tymczasem – jak sam przyznaje – zapoznał się z tymi treściami i umieścił je w protokole, który przekazał wraz z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie do sądu. Mec. Dubois twierdzi wręcz, że wykorzystał informacje z tej korespondencji do uzasadnienia wniosku o areszt.
Prezes NRA Przemysław Rosati zwrócił się o wyjaśnienie sprawy do prokuratora generalnego Adama Bodnara, obrońcy Palikota złożyli też doniesienie do prokuratury. Sprawa będzie więc badana. Prokurator być może powoła się na art. 225 kpk o postępowaniu z dokumentami zawierającymi informacje niejawne. Nakazuje on je opieczętować i przekazać do decyzji sądu. Z wyjątkiem tych, których „posiadaczem jest osoba podejrzana o popełnienie przestępstwa”. Jednak par. 3 tego przepisu mówi, że jeśli osoba, od której żąda się wydania rzeczy lub u której dokonuje się przeszukania, oświadczy, że „pisma lub inne dokumenty” dotyczą „wykonywania funkcji obrońcy”, prokurator nie może ich zabrać ani się z nimi zapoznać. A w razie wątpliwości należy je opieczętować i przekazać do decyzji sądu.
Tajemnica adwokacka ma znaczenie konstytucyjne, bo jest jedną z gwarancji tzw. równości broni procesowej, dlatego wątpliwości co do interpretacji powinno się rozstrzygać na korzyść ochrony tej tajemnicy.
Wszystko, co wiemy o tej sprawie, to słowa zainteresowanych: obrońców i prokuratora. Nie znamy akt, nie wiemy, co było w korespondencji, nie wiemy, czy rzeczywiście posłużyła ona do przekonania sądu, że istnieją podstawy do nałożenia na Janusza Palikota aresztu, bo posiedzenie aresztowe jest niejawne. Sąd nie był jednak do końca przekonany o możliwości mataczenia czy ucieczki, skoro areszt nałożył warunkowo: jeśli Palikot nie wpłaci kaucji miliona złotych. Ale gdyby przyjąć wersję obrony, to rzecz cała wygląda tak, jakby w tej sprawie tajemnicę adwokacką potraktowano jako środek dowodowy.
Od lat środowisko adwokatów i radców prawnych mówi o przypadkach, gdy w aktach spraw znajduje się materiały z założonych legalnie podsłuchów, a „przy okazji” znajdują się rozmowy obrońców z klientami. Teoretycznie taka rozmowa nie powinna zostać nagrana, jeśli została – powinna być natychmiast zniszczona, ale bywa różnie. Mogło być i tak, że prokuratura, chodząc miesiącami (latami?) za Palikotem, nie mogła znaleźć dowodu, że wyłudza od ludzi pieniądze, wiedząc, że je stracą, a nie dostała od sądu zgody na podsłuch (takie rzeczy się zdarzają). W takiej sytuacji zatrzymanie mogło być okazją dostania się do jego telefonu i zdobycia obciążających dowodów.
Nawet jeśli sąd uznałby, że dowód został zdobyty nielegalnie, to – dzięki prawu wprowadzonemu w 2016 r. przez Zbigniewa Ziobrę – sąd nie może go odrzucić. Podobnie jak np. nie może z góry odrzucić dowodu wymuszonego biciem. Ziobro doprowadził nie tylko do legalizacji tzw. owoców zatrutego drzewa, ale też uniemożliwił sądowi ich odrzucenie ze względu na takie właśnie nieprawe pochodzenie.
Do zmiany są i złe przepisy i złe obyczaje.
Komentarze
Smutne
Mogło też być, że adwokat dawał Palikotowi instrukcje jak mataczyć i w jaki sposób się wykręcać, aby uniknąć odpowiedzialności. O czym wspomniał prokurator. Czy namawianie do przestępstwa jest objęte tajemnicą adwokacką?
O standardach powinna pomyśleć także Polityka.
Tuż poniżej Pani artykułu Polityka na swej stronie publikuje tekst wspólnika Palikota, Pana Kuby, który całkiem niedawno, bo w 2022r namawiał ludzi hasłem „zostań wspólnikiem Palikota i Wojewódzkiego”.
Ludzie stracili miliony, a Pan Kuba za ich pieniądze jeździ sobie nada swoimi porsche, ferarri, bentley, lamborghini i jaguarami.
A tygodnik „Polityka” nie widzi w tym nic złego i nadal publikuje jego teksty.