RPO kończy dwa lata

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

RPO Adam Bodnar kończy dziś dwa lata. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jest rzecznikiem wybitnym. Mierzy się nie tylko z tym, z czym mierzy się każdy rzecznik – z codziennością władzy, której się nie chce, która się rozpycha lub zaniedbuje obywatelskie prawa – ale też z wojną władzy z wszelkimi niezależnymi od niej instytucjami. I atakiem na wartości, kwestionowanie których po 1989 roku w III RP wydawało się nie do pomyślenia.

Jest jednocześnie wojownikiem na tej wojnie i cierpliwym rzecznikiem praw, wchodzącym w dialog z władzą, pozbawiony emocji i oskarżeń. Cały czas zachowuje postawę jednocześnie negocjacyjną i pryncypialną. Upomina się zarówno o sprawy fundamentalne – niezawisłość sędziów i niezależność sądów, państwo prawa, poszanowanie konstytucji – jak i „drobne”, w których te sprawy fundamentalne się przejawiają: prawa pacjentów psychiatrycznych, osób bezdomnych, starych, niepełnosprawnych, więźniów.

Nie boi się tematów wyklętych przez obecne władze, jak dyskryminacja kobiet, osób LGBT, ataki na cudzoziemców, prawa uchodźców. O wszystkim mówi językiem rzeczowym, koncyliacyjnym, a nie konfrontacyjnym. I proponuje konkretne rozwiązania.

Wypracował oryginalny sposób rzecznikowania: co miesiąc wyrusza w Polskę lokalną, spotyka się z działaczami pozarządowymi i każdym, kto zechce przyjść na spotkanie. I nie są to „gospodarskie wizyty”. Powstają z nich raporty, wystąpienia do władz, propozycje konkretnych zmian w prawie, interwencje w sprawach indywidualnych.

Został pozbawiony większości instrumentów, które ma do dyspozycji RPO w państwie prawa. Nie ma już sensu odwoływanie się do Trybunału Konstytucyjnego, sygnalizacje i interwencje u władz centralnych traktowane są jak wrogi atak, przystępowanie do postępowań sądowych naraża sądy na atak władz i jest odbierane jako demonstracja polityczna. Jego uwagi przesyłane do ustaw procedowanych w parlamencie są ignorowane. Jedyne, co mu zostało, to autorytet społeczny. A i ten władza usiłuje zniszczyć, oskarżając go o „genderyzm”, antypolskość czy politykierstwo. I organizując społeczne akcje w celu odwołania go ze stanowiska.

Mimo to Adam Bodnar nie dał się wcisnąć w rolę dysydenta. Cały czas jest RZECZNIKIEM PRAW OBYWATELSKICH wobec władzy.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Teraz wrze na Wydziale Psychologii UW. „Ludzie w końcu odważyli się mówić”. Będzie efekt domina?

Po zwolnieniu dyscyplinarnym dziekana Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych prof. Daniela Przastka wrze na Wydziale Psychologii. Wszystko wylało się w ostatnich dniach.

Katarzyna Kaczorowska

Dla mnie symbolem tej kadencji RPO jest scena, gdy Adam Bodnar przez kilkanaście godzin siedzi na posiedzeniu senackiej komisji pracującej nad projektem „reformy” Sądu Najwyższego i KRS, a potem podczas dyskusji plenarnej, składając merytoryczne uwagi. A zza okien słychać tysiące ludzi protestujących pod parlamentem przeciwko atakowi na niezależność sądów. Wypełniał role RPO modelowo: nie stał na czele rewolucji, ale korzystał ze swoich konstytucyjnych i ustawowych uprawnień jako negocjator z władzą na rzecz obrony państwa prawa.

To, czy i na ile ta obrona przy obecnej władzy może być skuteczna – to inna sprawa. RPO ma swoje konstytucyjne i moralne zobowiązanie wobec państwa i obywateli – i wypełnia je najlepiej, jak sobie to można wyobrazić: racjonalnie, ale pryncypialnie, z szacunkiem, ale stanowczo. I z godnością. Dziękuję!

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj