Duma LGBT

Aresztując Margot, sąd naraził jej bezpieczeństwo. Zachował się nieodpowiedzialnie. A władza wywołała Tęczowy Bunt.

Margot, transpłciowa aktywistka organizacji Stop Bzdurom, została wczoraj aresztowana na dwa miesiące, bo podobno może mataczyć w sprawie uszkodzenia samochodu, za pomocą którego prowadzono kampanię nienawiści wobec osób LGBT, i popchnięcia jej kierowcy. Sąd spowodował zagrożenie zdrowia i życia, bo trafi na męski oddział. Będzie musiała być przez funkcjonariuszy pilnowana dzień i noc, żeby współwięźniowie nie zrobili jej krzywdy.

Decyzja sądu jest nieodpowiedzialna i narusza zasadę humanitaryzmu. Ciężar sprawy, jej okoliczności – odpowiedź na hejt głoszony z uszkodzonego samochodu, stosunkowo niewielka wartość strat, niekaralność Margot – nie dają podstaw do uznania, że pozbawienie wolności, czyli najbardziej drastyczny środek zabezpieczający, jest bezwzględnie konieczne.

Prokuratura twierdzi, że ma niezbite dowody, w tym nagrania – więc co w tej sprawie można namataczyć? Margo od miesiąca stawiała się co trzy dni na policji, więc nie było też groźby, że się będzie ukrywać.

Dlaczego sąd zastosował areszt? Nie wiemy. Akta tej sprawy prokuratura ukrywa nawet przed pełnomocnikami Margo. Być może odpowiednio wybrane fragmenty ujawni prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Uzasadnią one konieczność izolacji Margot np. jako terrorystki, która zamachuje się na polską tradycyjną rodzinę i chce „seksualizować nasze dzieci” – cokolwiek to oznacza.

Drugi etap rewolucji PiS to wojna kulturowa. Wrogiem ogłoszono obywateli LGBT. Wczoraj policja zatrzymała blisko 50 osób, które protestowały przeciw uwięzieniu Margot. Noc spędziły na komisariatach. Zapewne część z nich będzie odpowiadać karnie. Mimo że nikomu nie zrobili krzywdy. W przeciwieństwie do łysych „patriotów” i kiboli, którym nie takie rzeczy uchodzą płazem. Ale oni w rządowej wojnie kulturowej są po właściwej stronie.

Władza eskaluje przemoc wobec osób LGBT. Najpierw była „tylko” przemoc słowna, teraz używa swoich instytucji: policji, prokuratury, a może tym razem też udało się użyć sądu.

W wielu komentarzach można przeczytać, że happeningi i inne akcje aktywistów LGBT (np. zawieszenie tęczowych flag na pomnikach) to „wyraz bezradności” społeczności LGBT wobec agresji władzy. To nie jest wyraz bezradności. Przeciwnie, obywatele LGBT dają odpór. Pokazują godność i siłę. Walczą, by nie dać się wypchnąć z przestrzeni publicznej, z kultury. Nie pozwalają organizować sobie życia wedle życzenia władzy. Tak jak kobiety w Czarnym Proteście, tak obywatele LGBT w tęczowym buncie.