Święczkowski pod krzyżem Przyłębskiej

Julii Przyłębskiej nie udało się pozostawić po sobie wybranego przez siebie następcy, ale zostawiła za to dość niewygodną pamiątkę. Niewygodną dla nowego prezesa TK Bogdana Święczkowskiego.

Wygłaszając wczoraj swoje oświadczenie o gotowości do rozmów z rządem w celu zawarcia bliżej nieokreślonego kompromisu, Święczkowski chyba nawet nie był świadomy, że przemawia pod krzyżem. Krzyż ów, obok godła państwowego, pojawił się w sali rozpraw TK tuż przed końcem ostatniego dnia kadencji Przyłębskiej – 9 grudnia, po cichu. 

Nie wiadomo, kto go zawiesił, ale musiał to zrobić pracownik techniczny przy użyciu drabiny, więc zrobił to po otrzymaniu polecenia od osoby trzymającej władzę w TK, którą w tym czasie wciąż była Julia Przyłębska.

Jak wiadomo z burzliwej historii krzyża w sali obrad Sejmu, krzyż zawiesić łatwo, zdjąć – wręcz niemożliwe, bo natychmiast wywołuje to zakrojoną na ogólnopolską skalę jego obronę. Niedawno zderzył się z nią prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, który próbował wprowadzić zasadę, by stołeczni urzędnicy nie przyjmowali interesantów pod krzyżem. Koniec końców stanęło na zakazie dowieszania nowych.

Teraz „ukrzyżowany” został Bogdan Święczkowski. Zdjąć – źle, zostawić – źle. Skończy się zapewne na tym, że np. uchwaloną pod krzyżem ustawę o zniesieniu stopni z religii na świadectwie sądzić będzie Trybunał pod krzyżem.