Czy władza ograniczy Sądowi Najwyższemu prawo do orzekania?

Taki może być skutek zapowiedzianego przez neo-KRS wniosku do Trybunału niegdyś Konstytucyjnego.

Zaczęło się od tego, że pandemia w sądach trwa, bo ciągle obowiązują antycovidowe przepisy, mocą których ograniczono nasze prawo do sądu. W pandemii, w stanie zagrożenia pandemią i przez rok od odwołania stanu zagrożenia (póki co go nie odwołano) sprawy co do zasady rozpatruje – tak w pierwszej, jak w drugiej instancji – sąd w składzie jednoosobowym, zdalnie, albo – gdy to „niemożliwe” (a wiele sądów ma z tym problemy techniczne) – na posiedzeniu z wyłączeniem jawności (art. 15zzs1 o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem covid-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych).

Normalnie sąd – oprócz spraw prostych – ma skład kolegialny (trzy lub pięcioosobowy). Kolegialność  ma nam gwarantować bezstronność sądu. Jeśli władza chciałaby kontrolować orzeczenia w konkretnych sprawach, gdy sądzi jeden sędzia, łatwiej dopilnować, by dostał ją sędzia odpowiedni. Na przykład sprawę karną Justyny Wydrzyńskiej o udostępnienie tabletki poronnej kobiecie proszącej o pomoc dostała sędzia, która tuż po wyroku została awansowana do sądu wyższej instancji. Tak podsądna, jak opinia publiczna mają prawo nie do końca ufać bezstronności takiego sądu.

Miesiąc temu Izba Pracy SN wydała – w siedmioosobowym składzie – uchwałę, którą wpisała do Księgi Zasad Prawnych, co oznacza, że wskazana w niej interpretacja obowiązuje nie tylko sąd pytający, ale wszystkie składy SN. Uchwała ta dotyczy właśnie owych covidowych jednoosobowych składów. SN stwierdza, że utrzymywanie covidowych ograniczeń nie jest od dłuższego czasu konieczne dla ochrony zdrowia publicznego, a więc narusza art. 45 ust. 1 konstytucji, czyli nasze prawo do sądu. Dlatego sądy mogą sądzić w składach kolegialnych, powołując się bezpośrednio na konstytucję. I uznając nieważność orzeczeń wydanych jednoosobowo na podstawie covidowych przepisów. Szczególnie że w przepisach antycovidowych nie przewidziano konkretnej daty wygaśnięcia ograniczeń.

SN wystąpił więc w obronie naszych praw, utrudniając władzy manipulowanie składem sądu i wpływanie na wyroki. I tu odezwały się nożyce, czyli politycznie skomponowana neo-KRS. Właśnie wydała komunikat o zaskarżeniu uchwały SN do Trybunału niegdyś Konstytucyjnego (TnK). Za niezgodne z konstytucją uznała to, że SN orzekł o zgodności z konstytucją, co – zdaniem neo-KRS – jest wyłącznym prawem Trybunału Konstytucyjnego.

Tymczasem TnK nie ma prawa wypowiadać się o konstytucyjności uchwał czy wyroków, a jedynie ustaw i rozporządzeń. Zaś Sąd Najwyższy – jak zresztą każdy sąd – ma nie tylko prawo, ale obowiązek orzekać zgodnie z konstytucją. A żeby tak orzekać, musi dla potrzeb konkretnej sprawy zinterpretować tę konstytucję.

Do tego – zdaniem neo-KRS – uchwała SN „w sposób bezpośredni i jednoznaczny narusza też niezawisłość sędziowską”, a to mianowicie tym, że sformułowała zasadę prawną, której sędziowie powinni przestrzegać. Tylko że po to właśnie SN ma kompetencję odpowiadania na pytania prawne sądów, żeby sądy potem tę odpowiedź stosowały. Inaczej ta ustawowa kompetencja SN w ogóle nie miałaby sensu. A SN nie mógłby wywiązywać się z konstytucyjnego zadania „sprawowania nadzoru nad działalnością sądów powszechnych i wojskowych w zakresie orzekania” (art. 183 konstytucji).

Wniosek neo-KRS do TnK wydaje się zmierzać do odebrania Sądowi Najwyższemu części jego władzy. TnK już to raz zrobił: orzekł, że TSUE nie może wypowiadać się w kwestiach organizacji wymiaru sprawiedliwości w poszczególnych krajach członkowskich, przy czym to, co jest sprawą „organizacji”, rozumie bardzo szeroko. Teraz neo-KRS chce, by TnK odebrał Sądowi Najwyższemu prawo odpowiadania na pytania prawne sądów, a sądom uniemożliwił pytanie. Czy następnym krokiem będzie wskrzeszenie peerelowskich „wytycznych” dla sądów?

Choć zapowiedziany przez neo-KRS wniosek do TnK wydaje się niedopuszczalny, Trybunał zapewne go przyjmie i osądzi. Bo Trybunał niegdyś Konstytucyjny dawno przełamał już imposybilityzm i prawo nie może mu stanąć na przeszkodzie.