Desant neosędziów do NSA

Maj miesiącem matur i nominacji. Neo-KRS nominowała ośmiu sędziów do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Czyli sądu władnego uchylać decyzje rządowej administracji, ministrów, premiera… Tego samego, w którym czeka na rozpatrzenie odwołanie premiera od marcowego wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Przypomnijmy: po skardze RPO uznał on, że w sprawie wyborów kopertowych Mateusz Morawiecki działał bez podstawy prawnej, rażąco naruszając przepisy.

NSA zasilą – jeśli nominacje zatwierdzi prezydent Andrzej Duda – sędziowie-generałowie „dobrej zmiany”: Łukasz Piebiak i Maciej Nawacki. Obaj awansują z sądów rejonowych, obaj nie mieli do tej pory nic wspólnego z orzekaniem w sprawach administracyjnych. Pierwszy był wiceministrem sprawiedliwości i autorem „dobrej zmiany” w sądownictwie. Odszedł z urzędu, gdy okazało się, że z ministerstwa do członków grupy hejterskiej „KastaWatch” wyciekły dokumenty z akt osobowych sędziów, a on sam korespondował z aktywistką tej grupy, niejaką Małą Emi.

Drugi – Maciej Nawacki – jest członkiem neo-KRS i kandydował w konkursie mimo wielokrotnych sugestii, że członkowie KRS nie powinni starać się przed neo-KRS o awans. Do neo-KRS dostał się mimo braku wymaganej liczby podpisów sędziów na rekomendacji, co ujawniono dzięki sędziemu Pawłowi Juszczyszynowi. Nawacki, który jest prezesem Sądu Rejonowego w Olsztynie, doprowadził do postępowania dyscyplinarnego przeciw Juszczyszynowi i zawieszenia mu immunitetu, co dowodnie świadczy o cechach charakteru w sam raz potrzebnych do czynienia „dobrej zmiany” w NSA. Kolejną rekomendacją dla Nawackiego jest fakt, że nie wykonuje dwóch orzeczeń nakazujących mu przywrócić Juszczyszyna do pracy. Oba są bezpośrednio wykonalne, a odwołanie się od nich wykonalności nie wstrzymuje. Ale prezes Nawacki nie czuje się tymi orzeczeniami związany – i tyle.

Taka swoboda w decydowaniu, które orzeczenie nadaje się do wykonania, a które można zlekceważyć, wydaje się idealną cechą do wykonania innego zadania: wpuszczenia wiatru zmian do NSA.

Prezes Nawacki będzie wietrzył NSA, minister Piebiak będzie zaś czuwał, by wiatr wiał w jedynie słuszną stronę, zgodną z koncepcjami, które wymyślał jeszcze w ministerialnym gabinecie. „Dziękuję za okazane mi zaufanie. Zrobię wszystko, by go nie zawieść, i w razie otrzymania nominacji od prezydenta godnie pełnić urząd sędziego NSA” – napisał na Twitterze.

Obaj nominowani będą wzorem do naśladowania dla sędziów, których od początku swoich rządów władza aktualnie podzielonej prawicy chciała ukształtować, by zajęli miejsce tych „postkomunistycznych”, literę prawa przedkładających nad głos suwerena, czyli władzy, hołdujący zgubnej idei praworządności, wedle której władza działa na podstawie i w granicach prawa, a prawo ma tę władzę ograniczać.