Prokurator Święczkowski ocenzuruje, co dostanie NIK?

Dwa dni po ogłoszeniu przez NIK wyników kontroli w sprawie wyborów „kopertowych”, 15 maja, prokurator krajowy Bogdan Święczkowski wysłał do szefów prokuratur regionalnych w całej Polsce polecenie służbowe, by „niezwłocznie” przekazywali do Biura Prezydialnego Prokuratury Krajowej „kopie pism Najwyższej Izby Kontroli kierowanych bezpośrednio do podległych Państwu jednostek organizacyjnych, zawierających wnioski o udostępnienie informacji lub kopii dokumentów”. Dalej prokurator Święczkowski poleca, aby NIK-owi odpowiadać „jedynie za pośrednictwem Prokuratury Krajowej”.

Jako podstawę prawną tego polecenia podaje art. 13 par. 1 i 3 prawa o prokuraturze. Mówi on o prawie wydawania m.in. przez Prokuratora Krajowego zarządzeń, wytycznych i poleceń w ramach wykonywania kompetencji i zadań Prokuratora Generalnego.

Niewątpliwie Prokurator Krajowy ma kompetencje do wydawania poleceń. Ale czy mogą one dotyczyć cenzurowania lub blokowania odpowiedzi do NIK? Bo czemu ma służyć obowiązek kierowania korespondencji do Izby tylko za pośrednictwem Prokuratury Krajowej? Albo filtrowaniu udzielanych przez prokuratury informacji, albo opóźnianiu ich dotarcia do NIK.

Gdyby którakolwiek z tych opcji była prawdziwa, można by takie zachowanie zakwalifikować jako utrudnianie kontroli – art. 98 ustawy o NIK. Z tym że takie utrudnianie musiałaby ocenić prokuratura.

Kontrola NIK może dotyczyć też samej prokuratury. Na przykład prawidłowości wykonania budżetu, wypłacania prokuratorom nagród (doroczne raporty Stowarzyszenia Lex Super Omnia ujawniają, że prokuratura takich informacji odmawia w ramach dostępu do informacji publicznej), w tym w Prokuraturze Krajowej, wydawania środków na delegacje itp. NIK skontrolował np. działania państwa, jeśli chodzi o zajmowanie mienia z nielegalnych źródeł. Według Izby w latach 2014-18 służbom udało się zabezpieczyć mniej niż 1 proc. majątku pochodzącego z przestępstw.

Może chce powtórzyć taką kontrolę? „Przysparzanie” budżetowi państwa mienia z przestępstw to jedna z rzeczy, którą minister-prokurator generalny Zbigniew Ziobro chwali się najchętniej.

Oczywiście może także chodzić o chęć kontrolowania NIK. Prokurator Krajowy może chcieć wiedzieć, czym NIK się zajmuje, co wie. Z tym że wtedy powinien wskazać postępowanie, w ramach którego zbiera takie informacje. Prokuratura może bowiem zbierać je tylko w ramach „ścigania przestępstw oraz stania na straży praworządności”. W tym wypadku podejrzanymi musieliby być funkcjonariusze NIK na czele z prezesem Banasiem. Jeżeli tak jest, to ciekawe, o co ich podejrzewa?

A jeśli prowadzone jest jakieś postępowanie w tej sprawie, to możliwe jest zakładanie podsłuchów i inne działania operacyjne. Marian Banaś już któryś raz skarży się na inwigilację. Nawet zwrócił się do organizacji EUROSAI zrzeszającej europejskie organy kontroli o wsparcie protestu przeciwko naruszaniu jego immunitetu przez służby. W ujawnionym przez TVN24 liście pisze: „Oczywiście zwiększona aktywność służb przeciwko mojej osobie, jak również mojej rodzinie, związana jest z informacją o zamiarze opublikowania ważnych i oczekiwanych społecznie wyników kontroli przeprowadzonych przez Najwyższą Izbę Kontroli”.