Wrażliwość neosędziego

We wtorek Izba Dyscyplinarna SN odroczyła bezterminowo rozpatrzenie odwołania sędzi Beaty Morawiec od uchylenia jej immunitetu. Składowi przewodniczył neosędzia Jan Majchrowski. Teraz ogłosił, że został na niego wywarty bezprawny nacisk.

Jego oświadczenie zawisło na stronie Sądu Najwyższego z datą poniedziałkową i jest dramatyczne: „Oświadczam niniejszym, że w związku ze sprawą o sygn. II DIZ 27/21 (II DO 120/20), która ma być jutro rozpatrywana przed Sądem Najwyższym – Izbą Dyscyplinarną, doszło do bezprecedensowej próby wywarcia nacisku na sędziego tego Sądu i zarazem przewodniczącego składu orzekającego w mojej osobie”.

Sprawa rzeczywiście bez precedensu. Oświadczenie też. Cóż to za nacisk?!

Otóż okazuje się, że chodzi o podjętą 19 października zeszłego roku, czyli cztery miesiące temu, uchwałę Rady Wydziału Prawa UW, gdzie dr hab. Jan Majchrowski zatrudniony jest na etacie profesora. Uchwałę podjęto kilka dni po tym, jak Izba Dyscyplinarna w pierwszej instancji odebrała sędzi Morawiec immunitet. Stwierdza się w niej, że Izba Dyscyplinarna jest sprzecznym z konstytucją „sądem specjalnym”, że jej działalność została zawieszona postanowieniem TSUE, że została obsadzona z naruszeniem gwarancji niezawisłości sędziowskiej i w związku z tym jej orzekanie jest bezprawne, a wydane w sprawie sędzi Morawiec rozstrzygnięcie – nieskuteczne prawnie. A „w konsekwencji należy z całą stanowczością potępić próbę uchylenia immunitetu sędzi Beaty Morawiec, a także fakt podejmowania przez Izbę innych postępowań dyscyplinarnych”.

Neosędzia Majchrowski wziął tę uchwałę do siebie: „Treść tej uchwały była od początku w sposób szczególny skierowana do mnie, gdyż jedynie ja – będąc profesorem Uniwersytetu Warszawskiego na Wydziale Prawa i Administracji – jestem jednocześnie sędzią w Izbie Dyscyplinarnej tegoż Sądu”.

Neosędzia Majchrowski uznał uchwałę za groźbę, że Rada Wydziału w przyszłości będzie głosować przeciw niemu w sprawach ważnych dla jego kariery: „Zaznaczam, że załatwienie wielu moich zawodowych spraw uniwersyteckich wiąże się z koniecznością podjęcia stosownych uchwał przez Radę WPiA UW, stąd presja wywierana na mnie w rzeczonej sprawie ma charakter realny i konkretny, a zatem tym bardziej bezprawny, skandaliczny, wymagający odpowiedniej reakcji”.

Kiedy Rada Wydziału Prawa UW przyjmowała uchwałę, neosędzia Janusz Majchrowski nie miał nic wspólnego ze sprawą sędzi Morawiec. A członkowie Rady nie mogli przewidzieć, że zostanie wyznaczony do składu orzekającego. On sam nie poczuł się wtedy zaatakowany. W swoim oświadczeniu twierdzi, że z uchwałą zaznajomił się „ostatnio”. Ciekawe, że nie był jej ciekaw wcześniej, zważywszy że jest członkiem tej Rady. W każdym razie jak się zaznajomił – wziął ją do siebie.

Cóż, można powiedzieć: wiedziały gały, co brały. Konkursy organizowane przez neo-KRS, szczególnie te do neo-Izb Sądu Najwyższego, a już szczególnie do Izby Dyscyplinarnej, były od początku kwestionowane co do zgodności z konstytucją, prawem europejskim, ustawami i zwykłą przyzwoitością przez większość świata prawniczego. W tym przez wydział, w którym na UW zatrudniony był i jest Jan Majchrowski. Mimo to dzielnie i bezkompromisowo stawił on czoła tej wrzawie, stanął do konkursu – i wygrał. Wrażliwość na dostrzeganie nacisków pojawiła się w nim dopiero teraz.

Neosędzia Majchrowski oczekuje ochrony przed tym naciskiem. Wzywa do niej pierwszą prezes Sądu Najwyższego, neo-KRS i ministra nauki (ten ostatni ma chyba spowodować wyrzucenie z uczelni prześladowców Majchrowskiego?). Trochę dziwne, że nie składa też doniesienia do prokuratury, bo wywieranie nacisku na sąd to przestępstwo z art. 232 kk (kara od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia).

Ciekawe, jak z perspektywy poddanego takiemu naciskowi neosędziego Izby Dyscyplinarnej wyglądają postępowania dyscyplinarne, jakie rzecznicy dyscyplinarni prowadzą wobec sędziów za niewłaściwe orzekanie – sędzia Alina Czubieniak została za to nawet przez Izbę Dyscyplinarną ukarana. Albo odebranie przez ID immunitetu Igorowi Tulei, by umożliwić prokuraturze ściganie go za to, jak uzasadnił postanowienie w sprawie podjęcia na nowo śledztwa w sprawie „głosowania kolumnowego”? Albo zawieszenie immunitetu Pawłowi Juszczyszynowi za to, że prowadził postępowanie dowodowe w przydzielonej mu sprawie? Albo przesłuchania przez prokuraturę trzynastu krakowskich sędziów, którzy orzekali w sprawie skargi prokuratora Mariusza Krasonia na delegowanie go w ramach represji? A działo się to tuż przed delegowaniem kolejnych prokuratorów, którzy też mogą składać skargi do sądów.

Z perspektywy tych wszystkich i wielu innych sędziów poddawanych postępowaniom dyscyplinarnym i karnym neosędzia Majchrowski jest instytucjonalnym elementem ciągu technologicznego wywierania nacisków na sędziów.

Neosędzia Jan Majchrowski deklaruje, że sam naciskowi, który „ostatnio” wykrył, się nie podda. Ale najwyraźniej poddał się regułom postępowania dyscyplinarnego, bo – w przeciwieństwie do sędziego orzekającego w sprawie sędzi Beaty Morawiec w pierwszej instancji – przyjął wnioski dowodowe i zapowiedział, że odracza rozprawę, by je rozpatrzeć.

Kto wie, może nawet dostrzeże w sprawie przeciwko sędzi Beacie Morawiec przejaw wywierania nacisku na sędziów, którzy – jak ona – wypowiadają się krytycznie o politycznym zawłaszczaniu sądownictwa?