Stop bzdurom prokuratury

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Władza rozpoczęła wojnę kulturową: na poważnie bierze się za nieheteronormatywnych obywateli. Chce wykorzenić kształtującą się od blisko 30 lat III RP akceptację dla inności, nietradycyjnych ról społecznych związanych z płcią. Sprawa aresztowania Margot wygląda na przygotowaną i rozpisaną na role. Możemy obserwować, jaką rolę przeznaczono propagandzie: należy kwestionować istnienie osób transpłciowych i w ogóle odmienne identyfikacje płciowe i seksualne.

Przedstawiciele władzy i rządowe media przedstawiają niehetronormatywność jako kaprys, ewentualnie rodzaj happeningu. Rządzący i rządowe media uparcie odmawiają uznania autoidentyfikacji Margot, która w męskim ciele czuje się kobietą. Odmawiają używania jej żeńskiego imienia, taktując to jako fanaberię: „Jeżeli ja poproszę panią, żeby zwracała się pani do mnie Loretto albo per krzesło, to będzie się pani do mnie w ten sposób zwracać? Czy może będzie pani myślała, że jestem jakimś niepoważnym człowiekiem?” – mówił w TOK FM wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta.

Transpłciowość jest faktem obiektywnym. Za jednostkę chorobową uznaje ją WHO. Leczenie polega na dostosowaniu płci mózgu do płci metrykalnej. Zatem WHO uznaje, że o płci nie decydują zewnętrzne narządy płciowe czy genotyp (obecność chromosomu Y), ale płeć mózgu właśnie. A więc o płci metrykalnej decyduje płeć mózgu, trwałe, silne poczucie przynależności do określonej płci.

Władza PiS te ustalenia nauki odrzuca. Sprawa Margot ma służyć udowodnieniu opinii publicznej, że transpłciowość to bzdura i fanaberia. Poniedziałkowy program TVP1 „Alarm” poświęcono „zdemaskowaniu mistyfikacji”. Pokazano Margot, jak całuje się z dziewczyną, co miało dowodzić, że nie jest prawdą, że identyfikuje się jako kobieta. Tymczasem wedle ustaleń nauki osoby transpłciowe, podobnie jak kobiety i mężczyźni, mogą być hetero-, homo- lub biseksualne. Pokazano też nagranie, w którym Margot mówi o sobie z męskimi końcówkami. Ma to być dowód na jej męską autoidentyfikację. Psycholog powiedziałby raczej, że ktoś, kto przez całe życie traktowany był przez otoczenie jako chłopiec, dopiero wdraża się w mówienie o sobie z żeńskimi końcówkami.

Materiał „Alarmu” ma odebrać wiarygodność Margot i całemu środowisku, które stanęło za nią murem.

O tym, że władza zaplanowała całą historię z Margot, może świadczyć to, że w tym programie wykorzystano coś, co było albo fałszywką (przypomina się „rozmowa Lecha Wałęsy z bratem” wyprodukowana w stanie wojennym przez SB), albo materiałem operacyjnym. Głos zza kadru informuje nas, że widzimy Margot z jej dziewczyną, a widzimy dwie ciemne postaci całujące się na tle okna. Jeśli to rzeczywiście była Margot, to wygląda to na materiał operacyjny, czyli scenę nagraną z ukrycia i bez wiedzy jej aktorów. To może oznaczać, że Margot od jakiegoś czasu była inwigilowana, bo np. wytypowano ją do wykorzystania dla skompromitowania środowiska. Jeśli zaś na nagraniu nie było Margot, a tylko tak zostało to zaanonsowane, to znaczy, że przygotowano prowokację.

W całej sprawie istotną rolę gra prokuratura. Utajnia akta sprawy, utajniła nawet – czego wedle prawa zrobić nie mogła – uzasadnienie sądu zastosowania tymczasowego aresztu. Ani Margot, ani jej pełnomocnicy nie dostali dostępu do akt. Jedynym, który ujawnia informacje z akt, jest prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Poinformował opinię publiczną, że w sprawie „jest nóż”. Brzmi dramatycznie. Ziobro dodał przy tym: „Być może ten nóż, który wtedy służył do zniszczenia furgonetki, następnym razem posłuży do większej zbrodni”. Co z tego ukręci prokuratura? Napaść z użyciem niebezpiecznego narzędzia (kara do ośmiu lat więzienia)? Niedługo dowiemy się, że Margot to groźny terrorysta. Tak jak kilka lat temu terrorystami mieli być uchodźcy, tak teraz mogą być w tej roli obsadzone osoby LGBT.

Wziąwszy to wszystko pod uwagę, można dojść do wniosku, że sprawa Margot ma posłużyć władzy do odebrania społeczności LGBT wiarygodności i empatii społecznej. Może też dojść do prowokowania zamieszek. Na razie 48 osób demonstrujących w obronie Margot zatrzymano i zastraszano. Przez TVP pokazywani są jako zadymiarze i wandale.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Niepoczytalni?

Stan umysłu Mieszka R., sprawcy okrutnego zabójstwa na UW, może być zupełnie inny, niż wskazują wycinkowe relacje internetowych serwisów. Przy okazji pojawiło się pytanie, gdzie przebiega granica poczytalności sprawcy, od czego zależy kara za zbrodniczy czyn.

Joanna Cieśla

Odebranie osobom LGBT wiarygodności, przedstawienie ich jako agresorów i oszustów udających kogoś, kim nie są, i wymyślających „ideologię” wymierzoną w niszczenie „tradycyjnych wartości” – prowadzi do wytworzenia społecznego żądania, by „zrobić z tym porządek”.

Wygląda na to, że mamy do czynienia z zorganizowaną akcją władzy mającą na celu wyrzucenie obywateli LGBT na kryminalny margines. I jeszcze jedno: podobnie jak „sprawa Nowaka” dała prokuraturze „wyjście” na inwigilację środowiska PO, tak sprawa Margot może dać „wyjście” na inwigilację środowiska LGBT.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj