Tęczowa Madonna ikoną
Tęczowa Madonna ma szansę stać się wizerunkiem kanonicznym – jako znak sprzeciwu wobec zawłaszczania Kościoła jako wspólnoty wiernych, zawłaszczania wiary i jej symboli przez obskurantów, ksenofobów, homofobów i partię polityczną. Zatrzymaniem i szykanowaniem Elżbiety Podleśnej – jak wszystko wskazuje, na osobiste życzenie ministra spraw wewnętrznych – pod zarzutem rozlepienia w Płocku plakatów z Tęczową Madonną wywołało falę solidarności podobną do rok wcześniejszego ubierania pomników w koszulki z napisem „KonsTYtucJA”. Ten napis stał się logo ruchu sprzeciwu wobec łamania konstytucji przez władze. A Tęczowa Madonna staje się ruchem sprzeciwu wiernych – i nie tylko – przeciw narzucaniu przez władze kościelne i państwowe jedynie słusznej ideologii: wykluczenia i nierówności.
Minionej nocy w Warszawie na budynkach będących siedzibami tych władz – na siedzibie Okręgowego Zarządu PiS, Ministerstwa Sprawiedliwości, Prokuratury Okręgowej i Regionalnej i na Pałacu Arcybiskupim – pojawiły się Tęczowe Madonny. A także Jarosław Kaczyński w tęczowej aureoli jedzący banana i obraz Hansa Memlinga „Sąd Ostateczny”, na którym Jezus siedzi na tęczy w otoczeniu apostołów i Matki Boskiej.
Od dwu dni odbywają się pikiety z Tęczowymi Madonnami.
37 świeckich katolików – redaktorów, dziennikarzy, filozofów, teologów, działaczy społecznych – napisało do władz kościelnych i politycznych list, w którym zaznaczają, że Tęczowa Madonna nie obraża ich uczuć religijnych. „Wpisanie tęczy nie jest, naszym zdaniem, obrazą uczuć religijnych, gdyż tęcza nie jest symbolem uwłaczającym – przypominamy, że np. Matka Boska Kodeńska ma także aureolę tęczową, a ikona Maiestas Domini przedstawia Chrystusa, którego stopy spoczywają na tęczy, co ma podkreślać Jego jedność i równość z Bogiem Ojcem Wszechmogącym”.
Piszą, że władze kościelne i państwowe nie reagowały na „przypadki ewidentnej profanacji, jakimi były zjazdy organizacji nacjonalistycznych na Jasnej Górze, podczas których głoszono treści sprzeczne z nauką Kościoła, czy też na skandaliczną wypowiedź ks. bpa Andrzeja Jeża cytującego podczas homilii Wielkoczwartkowej, jako prawdziwe, opinie z antysemickiej fałszywki”. Zaś wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego o tym, że „kto podnosi rękę na Kościół, podnosi rękę na Polskę”, nazywają „zawłaszczaniem przez partię polityczną zarówno Kościoła, jak i Polski”.
„Naszym zdaniem milczenie władz Kościoła wobec roszczeń rządzącej partii do rzekomej obrony Kościoła i wartości chrześcijańskich stanowi przyzwolenie na represjonowanie obywateli z powodu ich przekonań. Tego typu represja została zastosowana wobec Pani Elżbiety Podleśnej, u której przeprowadzono rewizję, zatrzymano ją i skonfiskowano wizerunki Matki Boskiej Częstochowskiej z tęczową aureolą”.
Głos wiernych w tej sprawie ma znaczenie nie tylko moralne i polityczne (skoro Kościół z władza polityczna idą ręka w rękę) – ale też prawne. Art. 196 kk, z którego postawiono zarzut Elżbiecie Podleśnej (obraza uczuć religijnych przez znieważenie przedmiotu czci religijnej), wymaga zbadania, czy dany czyn jest obrazą uczuć dla wiernego o przeciętnej wrażliwości religijnej. Prokuratura powinna powołać biegłych, którzy to ocenią. Masowy ruch wiernych zaświadczających, że Tęczowa Madonna ich uczuć nie obraża, ma więc zasadnicze znaczenie dla oceny, czy przestępstwo obrazy uczuć w ogóle zaistniało.
Zaistniała natomiast z pewnością kompromitacja władz kościelnych i politycznych. O aresztowaniu za Tęczową Madonnę piszą media na całym świecie. A władze pokazały dobitniej niż w jakimkolwiek wyborczym wystąpieniu, jaką wizję Polski zamierzają urzeczywistnić.
Komentarze
Jak długo Polska będzie schronieniem dla religijnego kołtuna, który swoim bezustannym oburzeniem zabiera czas i w konsekwencji pieniądze tzw. organom ścigania i zatruwa życie tych, którzy w jego mniemaniu obrazili jego przenajświętsze „uczucia religijne”? Te przepisy naprawdę wymagają zmiany, zwłaszcza trzeba zlikwidować art. 196 KK i naprawdę jestem gotowy oddać głos na każdego, kto ten przepis wreszcie wykreśli z polskiego Kodeksu i uniemożliwi pieniaczom nękanie współobywateli. Niestety Kodeks obowiązuje od 1997 r. i nikt, absolutnie nikt, kto w tym czasie rządził (a rządziło wiele opcji z różnych stron sceny politycznej) nie zdecydował się na ten krok.