Sędziowie mogą dostać broń

Przepisy odsyłające sędziów SN przedwcześnie w stan spoczynku naruszają europejski standard sędziowskiej niezawisłości – uznał Rzecznik Generalny Trybunału Sprawiedliwości TSUE Evgeni Tanchev.

To sprawa ze skargi Komisji Europejskiej, którą KE skierowała do TSUE jesienią zeszłego roku, a Trybunał wydał postanowienie tymczasowe o zawieszeniu tych przepisów i przywróceniu stanu sprzed ich wejścia w życie, czyli z kwietnia zeszłego roku. Sędziowie SN wrócili do orzekania, potem PiS przyjął kolejną nowelizację ustawy o SN, którą zniósł sporne przepisy. Może się więc wydawać, że opinia rzecznika i zbliżający się wyrok nie mają większego znaczenia praktycznego. Jednak niekoniecznie.

Rzecznik stwierdza, że przeniesienie sędziów w stan spoczynku pod pretekstem obniżenia wielu emerytalnego narusza zasadę nieusuwalności, zaś uzależnienie ich pozostawienia na stanowisku od arbitralnej decyzji prezydenta – a więc polityka sprawującego władzę wykonawczą – narusza gwarancję niezawisłości. „Sędziowie mogą być odwoływani, zawieszani, przenoszeni lub przenoszeni w stan spoczynku wyłącznie z powodów określonych w ustawie i przy zachowaniu ustanowionych w niej gwarancji” – stwierdza rzecznik. Ale nie wystarczy po prostu – jak PiS – zmienić prawa i obniżyć sędziom wiek: „nawet jeżeli państwa członkowskie mają kompetencje w zakresie dostosowania wieku przechodzenia sędziów w stan spoczynku ze względu na zmiany społeczne i gospodarcze, to muszą to czynić bez uszczerbku dla niezawisłości i nieusuwalności sędziów, nie uchybiając ich zobowiązaniom wynikającym z prawa Unii” – czytamy w komunikacie TSUE. To zaś znaczy m.in., że nie można zmieniać reguł w trakcie sędziowskiej kadencji.

Dalej rzecznik odnosi się do przepisu, który daje sędziom możliwość ubiegania się u prezydenta o pozwolenie na dalsze orzekanie: „Sporne przepisy naruszają wymogi niezawisłości sędziowskiej, ponieważ mogą narazić Sąd Najwyższy i jego sędziów na ingerencję i naciski zewnętrzne ze strony Prezydenta RP. (…) Pojęcie niezawisłości zakłada w szczególności, że dany organ wypełnia swe zadania w pełni autonomicznie, nie podlegając żadnej hierarchii służbowej ani nie będąc podporządkowanym komukolwiek i nie otrzymując nakazów czy wytycznych z jakiegokolwiek źródła, i w ten sposób jest chroniony przed ingerencją i naciskami zewnętrznymi mogącymi zagrozić niezależności osądu jego członków i wpływać na ich rozstrzygnięcia. W omawianej sprawie Polska przyznała, że niewyrażenie przez Prezydenta RP zgody na przedłużenie czynnej służby sędziego Sądu Najwyższego po ukończeniu przez niego wieku przejścia w stan spoczynku nie podlega kontroli sądowej”.

Rzecznik odrzuca argumenty polskiego rządu, że w wielu krajach sędziów powołuje się „politycznie”: „systemy innych państw członkowskich nie są porównywalne z sytuacją w Polsce, ponieważ obowiązują w innym kontekście prawnym, politycznym i społecznym, a w każdym razie nie mają żadnego przełożenia na niewypełnienie przez Polskę jej zobowiązań”.

Opinia rzecznika generalnego jest podstawą orzeczenia TSUE, choć nie wiąże Trybunału w danej sprawie. Jeśli TSUE uzna argumenty rzecznika, będzie to miało wpływ na ocenę innych elementów pisowskiej „reformy” sądownictwa. Na przykład tych, które dotyczą możliwości przenoszenia sędziów sądów powszechnych bez ich zgody do innego wydziału pod pretekstem „zmiany zakresu obowiązków”. Pierwszą ofiarą tego przepisu padł, tuż po jego wejściu w życie we wrześniu zeszłego roku, krakowski sędzia Waldemar Żurek, znany z bezkompromisowej działalności przeciwko ograniczaniu niezależności sądów i niezależności sędziów. Od siedmiu miesięcy walczy o przywrócenie do wydziału, w którym orzekał, ale pisowskie prawo daje tu możliwość odwołania tylko do wybranej przez PiS neo-KRS albo do obsadzonych neosędziami przez neo-KRS Izby Dyscyplinarnej SN (ta izba uchwaliła właśnie, że sędziowie zostali do niej wybrani prawidłowo i mają prawo orzekać).

Zatem zgodny z opinią rzecznika generalnego wyrok TSUE otwiera drogę do podważania decyzji o przenoszeniu sędziów bez zgody. Podważa także legalność planów PiS, by przeprowadzić weryfikację wszystkich sędziów pod pretekstem zmiany ich powołania. Dziś powołuje się sędziego do konkretnego sądu, a PiS chce, żeby wszyscy byli po prostu powołani do pełnienia urzędu sędziowskiego, bez wskazania sądu – ani miejscowo, ani co do szczebla sądownictwa.

Prawdopodobnie wyrok TSUE zapadnie przed jesiennymi wyborami. PiS „uznał” już postanowienie zabezpieczające, które Trybunał wydał w tej sprawie, więc raczej nie miałby jak uzasadnić nieuznania wyroku. Zatem jeśli Trybunał orzeknie w kierunku, który wskazał rzecznik generalny, polscy sędziowie i sądy dostają nową broń do obrony niezależności i niezawisłości.

Za miesiąc (23 maja) czeka nas kolejna opinia rzecznika generalnego – tym razem w sprawie pytań prejudycjalnych sędziów Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego zmierzających do ustalenia, czy neo-KRS działa legalnie, a zatem czy sędziowie, którzy sądzą w Sądzie Najwyższym, ale też w sądach administracyjnych i powszechnych, są prawidłowo powołani i mają prawo orzekać. Komisja Europejska rozpoczęła też procedurę zmierzającą do zaskarżenia przepisów dyscyplinarnych dotyczących sędziów.

Wszystko dzieje się zbyt wolno, ale nieuchronnie zmierza do weryfikacji – pod kątem zgodności z prawem Unii – całej reformy kadrowej, dzięki której PiS ma nadzieję przejąć kontrolę nad władzą sądowniczą.