Sprawa Kaczyńskiego przeciwko Wałęsie osądzona

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

To była sprawa o granice wolności słowa, ale też o sędziowską niezawisłość.

Weronika Klawonn, sędzia, która w koszulce z napisem „KonsTYtucJA” protestowała pod Sądem Najwyższym, nakazała Lechowi Wałęsie przeproszenie Jarosława Kaczyńskiego za wpisy i wypowiedzi sugerujące, że odpowiada on za śmierć swojego brata i pozostałych ofiar katastrofy smoleńskiej, bo świadomy fatalnych warunków pogodowych, nalegał na lądowanie. Wcześniej propisowskie media i politycy PiS sugerowali, że sędzia będzie w tej sprawie stronnicza, i domagali się odsunięcia jej od sprawy. W tym tonie wypowiedział się nawet rzecznik resortu sprawiedliwości Jan Kanthak. Stowarzyszenie Sędziów THEMIS, Forum Współpracy Sędziów oraz koalicja organizacji Komitet Obrony Sędziów protestowały przeciw wywieraniu nacisku na sędzię Klawonn.

I mamy wyrok. Salomonowy, zważywszy że sędzia uwzględniła tylko jedno z trzech roszczeń Jarosława Kaczyńskiego: wypowiedzi dotyczące katastrofy smoleńskiej. Oddaliła pretensje szefa PiS o sugerowanie, że bracia Kaczyńscy mieli wrobić go w zarzuty współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa za czasów komunistycznych, i że Wałęsa sugerował mu chorobę psychiczną.

Czy sędzia orzekła niezawiśle? Stawianie takiego pytania świadczy o trawiącej nas chorobie. A źródłem zakażenia jest PiS – kampania defamacyjna, jaką prowadzi wobec sędziów, i „reforma” podporządkowująca sądownictwo władzy politycznej. No więc chorzy na tę chorobę rozważamy: czy kazała przeprosić, bo się wystraszyła represji? A może oddaliła dwa roszczenia, bo nosiła koszulkę z konstytucją?

Co do samego wyroku, to jest on w duchu orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego sprzed dobrej zmiany. Między innymi w sprawach dotyczących odpowiedzialności karnej za zniesławienie czy obowiązku autoryzacji Trybunał stawiał dobre imię jednostki i skuteczność środków jego obrony ponad wolnością słowa, a nawet wolnością mediów w kontekście ich społecznej i konstytucyjnej roli. Choć do wyroków były zdania odrębne.

Sędzia Klawonn, uzasadniając wyrok, zauważyła, że Jarosław Kaczyński i jego ugrupowanie zrobili z katastrofy sprawę polityczną, której używają od lat, prezentując kolejne teorie o zamachu i organizując 96 miesięcznic, które „z uroczystości żałobnych przeradzały się w manifestacje polityczne”. Jednak mimo to sąd uznał, że obwinienie o spowodowanie tej katastrofy Jarosława Kaczyńskiego było zbyt drastyczne i bolesne, i przekroczyło granice wolności słowa.

Można się z tym zgodzić, bo rzeczywiście katastrofa jest dla Jarosława Kaczyńskiego niezwykle głęboką, osobistą tragedią. Ale można też się nie zgodzić, jeśli uznamy, że tragedię wykorzystał jako polityczną broń do zdobycia władzy. I przyczynił się do drastycznych podziałów w społeczeństwie. Można argumentować – jak Trybunał w Strasburgu – że polityk powinien mieć „grubszą skórę”. Można zauważyć, że on sam używa wobec politycznych przeciwników i niepopierającej PiS części społeczeństwa drastycznego języka.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight

Można wreszcie ten wyrok pochwalić za to, że zmierza do jakiegoś ucywilizowania języka debaty publicznej.

Jedno jest pewne: wyrok, jaki by nie był, miałby swoich krytyków. I jest nieprawomocny.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj