Kobiety z Mostu na liście Amnesty International
Rozpoczyna się Maraton Pisania Listów organizowany co roku z okazji Międzynarodowego Dnia Praw Człowieka przez Amnesty International. Finał 8 i 9 grudnia.
Chodzi o listy, które każdy może napisać do wybranych przez AI osób prześladowanych z przyczyn politycznych, ksenofobicznych, za poglądy czy aktywność obywatelską, by okazać im solidarność i wsparcie. Można też napisać do władz krajów, w których są prześladowani: o pomoc lub zaprzestanie prześladowania, jeśli prześladowcą jest władza.
W tym roku – Roku Stulecia Praw Kobiet – na liczącej dziesięć pozycji liście są, z jednym wyjątkiem, same kobiety. Ale ten Maraton nie tylko z tego powodu jest wyjątkowy. Także niestety dlatego, że po raz pierwszy od początku Maratonu, czyli od 2001 r., wśród prześladowanych są Polacy. To „Kobiety z Mostu”, czyli 14 kobiet, które 11 listopada 2017 r. usiadły przy Moście Poniatowskiego w Warszawie pośrodku Marszu Niepodległości. Usiadły w proteście przeciwko ksenofobicznym i faszystowskim hasłom i symbolom, które niosła spora grupa uczestników tego Marszu. Miały ze sobą baner „Faszyzm stop”. Były szarpane, uderzane, opluwane i znieważane, a policja nie reagowała. Dostały za to zarzut przeszkadzania w legalnym zgromadzeniu, a sąd ukarał je mandatami (wyrok nakazowy, nieprawomocny).
Prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie naruszania ich godności i nietykalności cielesnej. Uzasadnienie umorzenia jest znamienne dla stosunku władzy – której prokuratura podlega – do szerzenia nienawiści, nacjonalizmu i ksenofobii. Prokuratura oceniła, że kopnięcia, popychanie i zniewagi „oceniane obiektywnie wskazują na to, że nie były one objęte umyślnością. Zamiarem atakujących nie było bowiem pobicie pokrzywdzonych, lecz okazanie swojego niezadowolenia, że znalazły się one na trasie ich przemarszu”. Prokuratura tłumaczy, że nie były kopane we wrażliwe części ciała, „toteż nie można mówić, aby zamiarem atakujących był skutek w postaci narażenia pokrzywdzonych na niebezpieczeństwo”.
O tym, jak zostały potraktowane w Polsce „Kobiety z Mostu”, dowiedzą się więc ludzie, którzy biorą udział w Maratonie na całym świecie. W zeszłym roku napisano 5,5 mln listów.
W tym roku listy można będzie pisać w 840 miejscach w Polsce. Ale można to też zrobić za pomocą internetu.
Listy działają, AI publikuje historie zakończone sukcesem – np. zwolnieniem z więzienia. Kilka lat temu jednym z bohaterów Maratonu była Chelsea Manning, transseksualna szeregowiec armii amerykańskiej, która jeszcze jako Bradley Manning przekazała portalowi WikiLeaks tajne dokumenty, w których były m.in. informacje o więźniach przetrzymywanych bez procesów w Guantanamo i zapis wideo ataku śmigłowcowego w Iraku z 2007 r., podczas którego żołnierze amerykańscy strzelali do cywilów, zabijanie kwitując żartami. Manning dostała wyrok 35 lat, w więzieniu prowadziła głodówkę protestacyjną. Napisałam listy: do niej i do Baracka Obamy, z apelem o ułaskawienie Manning, która jako sygnalista nie powinna być więziona. Manning przysłała mi podziękowanie. I rok później – w styczniu 2017 r. – została przez prezydenta Obamę ułaskawiona.
W tym roku oprócz „Kobiet z Mostu” można napisać też listy w obronie:
– Nawal Benaissy z Maroka, działaczki obywatelskiego ruchu walczącego pokojowymi metodami o poprawę polityki społecznej. W lutym 2018 r. została skazana na 10-miesięczny wyrok w zawieszeniu i grzywnę za „podżeganie do popełnienia przestępstwa”.
– Geraldine Chacón z Wenezueli, działaczki AI, także pokojowo walczącej o prawa socjalne, aresztowanej pod zarzutem współpracy z „grupami oporu”.
– Marielle Franco z Brazylii, zastrzelonej przez nieznanych sprawców radnej miejskiej z Rio de Janeiro, walczącej o prawa czarnych kobiet, osób LGBTI i młodych ludzi, publicznie potępiającej zabójstwa dokonywane w fawelach przez policję.
– Nonhle Mbuthuma z RPA, członkini społeczności Amadiba, której ziemie chce przejąć firma wydobywcza. Nonhle jest zastraszana, był też zamach na jej życie.
– Witaliny Kowal z Ukrainy, działaczkę na rzecz praw osób LGBTI, która została zaatakowana podczas demonstracji 8 marca gazem i pobita. Cały czas jest obiektem gróźb i stalkingu, a władza nie prowadzi skutecznego śledztwa.
– Gulzar Duszenowej z Kazachstanu, walczącej o prawa osób niepełnosprawnych i społeczną akceptacje dla nich.
– Ateny Daemi z Iranu, która walczy o zniesienie w tym kraju kary śmierci, za co skazano ją na siedem lat pozbawienia wolności w trwającym 15 min procesie. Uznano ja winną „zmowy w celu popełnienia zbrodni przeciwko bezpieczeństwu narodowemu”. W więzieniu jest bita, prowadzi strajk głodowy.
– Pavitri Manjhi z Indii, która pochodzi z ludu Adivasi Indigenous. Ziemie tego ludu władza chce przeznaczyć pod elektrownię, ludzie stracą nie tylko miejsce do życia, ale też środki utrzymania. Pavitri złożyła prawie 100 pozwów do sądu, za co jest szykanowana. A także ludu Sengwer z Kenii, eksmitowanego z ich ziemi przez rząd.
Szczegóły: tutaj.