Motyl Chrystusem, czyli o wolności sumienia i debaty
Łódzki performer Paweł Hajncel po raz kolejny włączył się w obchody Bożego Ciała. W ramach swoich performensców wciela się (nomen omen) w rozmaite istoty. Zasłynął jako motyl pląsający między wiernymi idącymi w procesji. W tym roku przyjechał do Warszawy jako Jezus Chrustus w cierniowej koronie.
Jak donosi „Gazeta Wyborcza”, został wylegitymowany przez policję na ulicy Koziej, w pobliżu głównej warszawskiej procesji, której uczestników pozdrawiał machaniem ręką.
Policjanci powoływali się na to, że organizatorzy procesji nie życzą sobie jego obecności. I na przepisy: o złośliwym przeszkadzaniu w wykonywaniu aktu religijnego i o obrazie uczuć religijnych (art. 195. i 196. kk). Ostatecznie go nie zatrzymali, a jedynie odprowadzili do jego samochodu i nakazali, by wracał do domu.
Paweł Hajncel wyjaśnił dziennikarzowi, że tegoroczny performens miał zwrócić uwagę na bierność hierarchów Kościoła katolickiego wobec sytuacji osób niepełnosprawnych. Jak zwykle wokół tego zdarzenia pojawiła się dyskusja o wolności twórczości artystycznej, wolności słowa, cenzurze wykonywanej przez policjantów i w interesie Kościoła katolickiego.
Tymczasem skoro polskie prawo karne chroni uroczystości i uczucia religijne, to policjanci, szczególnie poproszeni przez organizatora procesji, nie mieli prawa nie zareagować. A sposób, w jaki to zrobili – udzielając ustnego pouczenia – naprawdę jest najmniej dolegliwą reakcją, jaką mogli zastosować. Więc nie ma o co mieć do nich pretensji.
Przepisy chroniące uczucia i uroczystości religijne zostały przeniesione do polskiego prawa karnego jeszcze w PRL z prawa II Rzeczpospolitej, która była wieloreligijna i wieloetniczna, a prawo to służyło powściąganiu konfliktów religijnych. W 2015 r. Trybunał Konstytucyjny, jeszcze przed „dobrą zmianą”, uznał, że ściganie prawem karnym za obrazę uczuć religijnych nie narusza ani wolności debaty publicznej, ani wolności sumienia. Wyrok zapadł w związku ze skargą konstytucyjną piosenkarki Dody na skazanie jej na grzywnę za wypowiedź o tym, że Biblię napisali „napruci winem faceci palący jakieś zioło”.
Trybunał uznał, że wolność debaty publicznej nie polega na „zastępowaniu, z powołaniem się na wolność słowa, argumentów merytorycznych zniewagami, które nie mogą być standardem akceptowanym w demokratycznym państwie”.
Ta argumentacja pasuje może do wypowiedzi Dody, ale jest już problematyczna w przypadku performensu Pawła Hajncela. Bo czy przebranie się za Chrystusa i machanie ręką do wiernych można uznać za „zniewagę”? Wątpię. Ale Trybunał orzekł, że przepis jest zgodny z konstytucją i może zostać w polskim prawie. Więc został – ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Jeśliby więc sprawa Hajncela trafiła do sądu, musiałby on ocenić, czy nastąpiła obraza uczuć religijnych. A to zależy od wrażliwości. Myśląc o tym, warto przeprowadzić test: co byś pomyślał(a), gdyby ktoś przebrał się za Mahometa i pozdrawiał muzułmanów podczas jakiegoś święta? Albo pląsał z menorą w ręce wśród modlących się w miejscu publicznym Żydów?
Jeślibyśmy się na to oburzyli, bynajmniej nie płynąłby z tego wniosek, że takie czyny należy ścigać prawem karnym. Najzdrowszą zasadą regulującą życie społeczne jest bowiem ta: nie rób drugiemu, co tobie niemiłe.
I kolejna sprawa, tym razem nie z dziedziny uczuć, ale polityki. Sąd, oceniając – ewentualnie – performens Pawła Hajncela, powinien zauważyć, że Kościół jest graczem mającym znaczący wpływ na sytuację społeczną i prawną w Polsce. A skoro tak, to być może Hajncel w sposób w pełni uprawniony korzystał z wolności słowa i debaty publicznej na istotne społecznie tematy.
Komentarze
Na karanie za obrazę uczuć religijnych pozwala obowiązujące w Polsce prawo. A jak podkreśla prof. Bartoś, „uczucia to coś subiektywnego i nie mogą podlegać ochronie”. – Chronić można godność człowieka, jego prawa. Ale nie uczucia. Jak zbadać uczucia? Jak definiuje się uczucia religijne? Czy coś takiego istnieje? – pytał gość TOK FM.
„Przepisy chroniące uczucia i uroczystości religijne zostały przeniesione do polskiego prawa karnego jeszcze w PRL z prawa II Rzeczpospolitej…”
No coś takiego! PRL chroniła uczucia i uroczystości religijne! Za takie zbrodniczego państwa można ponieść karę wymierzoną przez policję/prokuraturę IPN:)
Jeśli zaś chodzi o Hajncela to traktuję jego kolejne performensy jako gówniarskie wygłupy. Przyzwoity człowiek nie zakłóca w żaden sposób imprez, które mu się nie podobają i sam nie bierze w nich udziału. I nie ma znaczenia, czy to jest impreza religijna, rodzinna, naukowa, itp.
korekta:
Powinno być:
Za takie WYCHWALANIE zbrodniczego państwa można …
Motyl Chrystusem czyli o potrzebie zaistnienia w mediach
Medialne niepokoje Marcina Sadzawki
Marcin Sadzawka dożył setki
gdy go dopadły wątpliwości
czy on naprawdę żył na świecie
po jakie licho sterał kości
co to za życie?
pytał siebie
nie byłem nigdy w telewizji
nie było o mnie też w gazetach
więc może mnie nie było nigdy
ci którzy żyją
to „big brother”
lub ich w klepsydrach wspominają
a o Marcinie ani słowa
więc go nie było
bo nie znają
miał on co prawda
czworo dzieci
wnuki
prawnuki
praprawnuki
wszyscy uczciwi i normalni
i nawet zdolni do nauki
lecz żaden nigdy nie wystąpił
nawet wśród tłumu
w telewizji
więc tak naprawdę ich nie było
i stąd Sadzawki smutne myśli
odkąd pan Marcin
był na rencie
to usidliły go te media
życie doczesne to jest przy nich
prostactwo
plucha
zwykła brednia
a w telewizji pełnia życia
seriale
szoły
monitory
kameleony i wampiry
a nie Sadzawki nudne story
świat na ekranie
raj na ziemi
aktorzy barwni
elokwentni
spikerzy bystrzy jak potoki
a Marcin zwykły i przeciętny
niektóre gwiazdy telewizji
wręcz rozdwajały jego serce
zmieniając ciągle swych partnerów
jak te kwiatuszki w butonierce
a ten największy przebieraniec
to życie własne wręcz potroił
zmieniając w oczach swe poglądy
czy on z Marcina żarty stroił
Marcin Sadzawka
przeżył ciężko
internetowy podbój świata
lecz w tym kosmosie informacji
świat czarną dziurę nim załatał
i gasł nam Marcin
prawie w oczach
nie znalazł nigdzie pocieszenia
nawet wikary go opuścił
podając w mediach swe wspomnienia
wreszcie nasz Marcin nas pożegnał
choć nie rozwiązał wątpliwości
czy świat realny to są media
czy to jest ósmy grzech ludzkości
z zbioru bibliofilskiego wydanego przez ZLP w Krakowie
ISBN 83-86775-91-2
A ja się nie zgodzę . Policja nie miała w rzeczywistości podstaw do usunięcia performera z ulicy ( a to zrobiła). Ów człowiek stał sobie spokojnie na chodniku i w niczym procesji nie zakłócał. Wylegitymować go mieli prawo, tak jak mają prawo wylegitymować każdego ale w żadnym wypadku nie mieli prawa usuwać go z chodnika. Jeżeli chodzi o sprawę ścigania za „obrazę uczuć religijnych” to też nie zgadzam się ze stanowiskiem TK . Jeżeli państwo jest światopoglądowo neutralne to nie powinno w światopogląd obywateli ingerować. Obraza uczuć religijnych powinna być traktowana tak samo jak każda inna zniewaga dotycząca współobywateli, czyli podlegać prawu cywilnemu a jeżeli już ma być ścigana prawem karnym to wyłącznie z oskarżenia prywatnego
lubat: „Przyzwoity człowiek nie zakłóca w żaden sposób imprez, które mu się nie podobają i sam nie bierze w nich udziału. I nie ma znaczenia, czy to jest impreza religijna, rodzinna, naukowa, itp.”
Hmmm, a imprezy narodowców, nazistw połaczone z paleniem kukieł żydów, europsłów etc. można kontestować czy nie?
Jeśli podejść pryncypialnie do procesji katolickich to można im zarzucić obrazę uczuć religijnych – choćby czczenie posągów i obrazów obnoszonych w procesji („Nie uczynisz sobie obrazu rytego ani żadnej podobizny tego, co jest na niebie w górze i co na ziemi nisko, ani z tych rzeczy, które są w wodach pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał ani służył….”). Od tej strony patrząc p. Hajncel służy dobrej sprawie