Polska Fundacja Narodowa jak karuzela vatowska
PiS stworzył pas transmisyjny, którym w niekontrolowany sposób może transferować pieniądze na partyjną propagandę.
Państwowa Komisja Wyborcza, organ jeszcze nieprzejęty przez PiS (z naciskiem na „jeszcze”), uznała, że nie ma prawa badać legalności kampanii zohydzającej sędziów i sądy. Wojciech Hermeliński, przewodniczący PKW, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, zapewnia, że „PKW nie umyła rąk”. „Po prostu nie mamy podstaw do działania w tym momencie, a nie będziemy bez podstawy prawnej podejmować żadnych przedsięwzięć” – powiedział.
I raczej nie jest to unik. PKW może badać prawidłowość gromadzenia, wykorzystywania i sprawozdawania się przez partie z funduszy, w tym z dotacji publicznych. Ale aby kampania „sprawiedliwe sądy” podpadła pod kompetencje PKW, zamówienie i pieniądze na kampanię musiałyby wyjść od partii politycznej. A i wtedy jest dość wątpliwe, czy można by uznać zamówienie takiej kampanii za nadużycie, bo w końcu partia może wydawać pieniądze na kampanie informacyjne. Zgodność z prawem treści głoszonych w takiej kampanii to inna sprawa, o czym niżej.
Gdyby rzecz działa się po oficjalnym ogłoszeniu wyborów samorządowych, PKW mogłaby zażądać informacji do PiS, czy finansuje tę kampanię. Ale gdyby odpowiedź była pozytywna – też niewiele by z tego wynikło (patrz wyżej).
Z kolei jeśli jest to kampania zamówiona przez rząd (a wszystko na to wskazuje) – to badanie jej legalności w ogóle nie leży w kompetencjach PKW. Można by zarzucać, że rząd w ten sposób promuje partię polityczną, ale na materiałach kampanijnych nie ma logo PiS ani bezpośrednich odniesień do tej partii. Poza tym problem promowania partii rządzącej, np. przez obecność na billboardach czy w telewizji członków rządu będących politykami tej partii, jest stary jak prawo wyborcze III RP. I podlega raczej zasadom dobrych obyczajów niż prawu. Tak więc wygląda na to, że PKW nic naprawdę tu nie zdziała.
PO doniosła na Polską Fundację Narodową do CBA, twierdząc, że kampania to nielegalne wspieranie przez fundację partii politycznej. Ale znowu: jak udowodnić, że kampania, która ma promować rządowe pomysły na temat sądownictwa, to wspieranie partii politycznej?
Kto w takim razie może ocenić, czy ta kampania nie narusza prawa?
Jeśli dotyczy krytyki działań konkretnego sądu – prezes tego sądu lub sędzia, do którego działań przekaz nawiązuje, mógłby złożyć doniesienie do prokuratury na zniesławienie czy pomówienie. I do sądu cywilnego – o ochronę dóbr osobistych. Składanie takich doniesień do prokuratury Zbigniewa Ziobry raczej nie wróży sukcesu, ale po odmowie wszczęcia lub umorzeniu postępowania pokrzywdzony sąd lub sędzia mogą się odwołać do sądu. I tu wpadają w pułapkę, bo natychmiast padnie zarzut, że „swoi sądzą swoich”. Co oczywiście potwierdzi tezę kampanii „sprawiedliwe sądy”, że sądy są niesprawiedliwe i kastowe.
Prawdziwym problemem w tej sprawie jest jednak to, że Polska Fundacja Narodowa została tak przemyślnie pomyślana, by można było, bez jakiejkolwiek kontroli, transferować do niej pieniądze ze spółek Skarbu Państwa.
Nie może jej kontrolować NIK, bo nie jest to fundacja Skarbu Państwa, tylko prywatna (aby powołać fundację Skarbu Państwa, trzeba to zrobić osobną ustawą). Pieniądze, które Polska Fundacja Narodowa dostaje, formalnie nie pochodzą ze środków publicznych, tylko od spółek (które zapewne w tej sprawie podjęły wymagane prawem uchwały). Te spółki nie są „jednostkami sektora finansów publicznych” w rozumieniu ustawy o finansach publicznych, a więc ich dotacji nie można uznać za „środki publiczne”. Mimo że są to spółki z większościowym udziałem Skarbu Państwa.
Pieniądze od nich pochodzące można uznać za „środki publiczne” dopiero, jeśli trafią do Skarbu Państwa – np. w postaci dywidendy – a stamtąd przekazane zostaną fundacji. Ale spółki przekazują dotacje bezpośrednio fundacji, omijając Skarb Państwa. Ale skoro rządzi nimi rząd, to może nieformalnie wymuszać dotacje na fundację. I w ten sposób transferować z nich pieniądze na cele, które przysłużą się propagandowo jego polityce, a tym samym poparciu dla partii rządzącej.
I nie można rządowi zarzucić, że niegospodarnie wydaje publiczne pieniądze, bo to nie on wydaje, tylko prywatna fundacja. I – jako się rzekło – nie są to „środki publiczne”, tylko przekazane przez fundatorów.
Oczywiście można się spierać, czy majątku spółek Skarbu Państwa nie należałoby jednak traktować jako „środków publicznych”, skoro de facto jest on majątkiem państwa. Mimo że nie spełnia ustawowej definicji „środków publicznych”. Jednak – póki co – przesądził to Sąd Rejestrowy, który zarejestrował fundację ufundowaną przez spółki Skarbu Państwa jako prywatną, nie dopatrując się w tej sytuacji sprzeczności z ustawą o finansach publicznych, która zakazuje (art. 45) tworzenia fundacji ze środków publicznych (wyjątkiem są fundacje Skarbu Państwa powoływane ustawą). Ta rejestracja nie została w terminie zaskarżona. Można wnieść kasację, ale mógłby to zrobić tylko prokurator generalny. Czyli PiS. Więc ta droga nie zadziała.
Czy wydawanie pieniędzy przez spółki Skarbu Państwa na Polską Fundację Narodową (każda przekazała Fundacji od 3 do 7 milionów, w przyszłym roku zapłacą jeszcze raz taką kwotę, a potem, rokrocznie, jej połowę) nie jest działaniem na szkodę tych spółek? A więc i na szkodę państwowego majątku? To mogliby zakwestionować udziałowcy. A głównym udziałowcem jest Skarb Państwa. Czyli minister skarbu. Czyli PiS.
Niegospodarność mogłaby też zbadać prokuratura. Czyli PiS.
Działalność prywatnych fundacji podlega kontroli państwa. Kontroluje je minister, przy którym są afiliowane (każda fundacja musi takiego wskazać). Minister może skontrolować zgodność działania fundacji z prawem, w tym z jej statutem. Nie tak dawno np. szef MSW Mariusz Błaszczak zagroził kontrolą i delegalizacją Fundacji Wolnych Obywateli RP za to, że zbiera środki m.in. na nagłośnienie i materiały informacyjne wykorzystywane podczas kontrmiesięcznic smoleńskich. A kontrmiesięcznice – w ramach obywatelskiego sprzeciwu – łamią pisowską ustawę o zgromadzeniach.
Można by zbadać, czy finansowane kampanii poniżającej sądy i podważającej społeczne zaufanie do nich nie jest łamaniem prawa. Można też zbadać, czy jest zgodne ze statutem PFN. Statut PFN nie został publicznie ujawniony, ale ma go właściwy minister – więc nic trudnego. Dla Polskiej Fundacji Narodowej właściwy jest Minister Skarbu. Czyli PiS.
Inna sprawa, że już rzut okiem na wymienione w tym statucie cele fundacji („dotarłam” do niego – zamieszczam obok) wystarczy, by stwierdzić, że kampania „Sprawiedliwe sądy” w tych statutowych celach się nie mieści. Oto one:
– Promocja i ochrona wizerunku RP oraz polskiej gospodarki
– Inspirowanie oraz tworzenie warunków do budowy wartości i rozwoju spółek z udziałem Skarbu Państwa oraz polskiej przedsiębiorczości
– Promocja spółek z udziałem Skarbu Państwa i polskiej przedsiębiorczości
– Kształtowanie pozytywnego obrazu społecznego inwestycji prowadzonych przez spółki Skarbu Państwa
– Wspieranie działań budujących dobre praktyki rynkowe
– Wspieranie działań podnoszących kwalifikacje zawodowe kadry zarządzającej i pracowników polskich przedsiębiorstw, w tym spółek z udziałem Skarbu Państwa
– Integrowanie środowiska badawczo-naukowego oraz kadry zarządzającej polskich przedsiębiorstw, w tym spółek z udziałem Skarbu Państwa
– Promowanie nowoczesnych metod i narzędzi zarządzania, w tym trendów i doświadczeń międzynarodowych nowoczesnej organizacji pracy, oraz restrukturyzacji przedsiębiorstw
– Wspieranie działalności na rzecz rozwoju gospodarczego, w tym przedsiębiorczości i promocji wiedzy z zakresu ekonomii i zarządzania
– Wspieranie rozwoju i promocja polskiego rynku finansowego w szczególności przez promocję inwestowania na rynku kapitałowym
– Wspieranie działalności z dziedziny edukacji szkolnictwa oraz ochrony zdrowia
– Wspieranie działalności na rzecz rozwoju techniki, wynalazczości i i innowacji i oraz rozpowszechnianie i wdrażanie nowych rozwiązań technicznych w praktyce gospodarczej
– Wspieranie działalności w dziedzinie kultury, sztuki, ochrony dóbr kultury i dziedzictwa narodowego
– Promocja wiedzy o historii, gospodarce i kulturze polskiej, oraz postaw patriotycznych
– Wspieranie działalności z zakresu ochrony środowiska ekologii i ochrony zwierząt, oraz ochrony dziedzictwa przyrodniczego
– Wspieranie działalności mających na celu promocję oraz realizację zasad biznesu społecznie odpowiedzialnego.
Ale – jako się rzekło – skontrolować i fundację, i kampanię defamacyjną wymierzoną w sądy może tylko PiS.
I tak układ się zamyka. Nie można skontrolować legalności powstania, finansowania i działania Polskiej Fundacji Narodowej. Została tak przemyślnie stworzona, by nie podpadać pod kontrolę instytucji, której nie przejął jeszcze PiS, czyli NIK. Luki w prawie uniemożliwiają skontrolowanie kampanii „Sprawiedliwe sądy” przez inną niezależną instytucję: Państwową Komisję Wyborczą. A dyspozycyjne wobec PiS prokuratura i minister skarbu nie uruchomią jedynych istniejących mechanizmów kontrolnych.
Cała ta historia przywodzi na myśl np. „karuzele vatowskie”, które tak dzielnie PiS zwalcza: wykorzystywanie luk, obchodzenie prawa, kreatywna księgowość, wykorzystywanie pozycji i znajomości.
I karuzela się kręci.
Komentarze
„Ale znowu: jak udowodnić, że kampania, która ma promować rządowe pomysły na temat sądownictwa, to wspieranie partii politycznej?”
Banalne. Wystarczy sprawdzić kto zgłosił projekt w sejmie. Istnieją osobne tryby dla grupy posłów i rządu. Jeśli celem uniknięcia wymaganych konsultacji projekt zgłosili, jak zwykle, posłowie PiS. Jest to projekt partyjny, a nie rządowy.
Dziury w prawie o fundacjach. zostały zaplanowane długo przed rządami PiS. Nie dziwne, że partia ta je wykorzystuje. Działalność fundacji w praktyce nie jest do skontrolowania. Próbowałem doprowadzić do kontroli f.charytatywnej, gdzie robi się od 25 lat potężne przekręty. Nadzór sprawuje Ministerstwo od rodziny itd, ale nie ma możliwości kontroli. Więc wojewoda- rzecz dotyczy pobytu seniorów, nie może kontrolować. /Mam opinie na piśmie/ Fundacja jest organizacją pożytku publicznego. Departament pp w wymienionym ministerstwie, publikuje na www. sprawozdania, w których można napisać dowolną bzdurę. Nikt tego nie weryfikuje. Kontrole- owszem są możliwe ale ewentualnie wydawanych pieniędzy publicznych. PiS, ze swoją fundacją, wykorzystuje przepisy skutecznie rozszczelnione przez PO/PSL. Afera opisana w artykule, jest finansowym bzdetem przy np. wydatkowaniu publicznych odpisów podatkowych tzw. 1 procenta. To temat na inną opowieść…
dobrze poukładany wykład
Projekt „reformy sądownictwa” jest projektem poselskim a nie rządowym. Tylko czy to coś zmienia?