Ziobro mści się na Unii

Dwa dni po ogłoszeniu przez Komisję Europejską, że wnioskuje o karę dla Polski za niewykonanie postanowienia tymczasowego o zawieszeniu Izby Dyscyplinarnej i zamierza postawić za to Polskę przed Trybunałem Sprawiedliwości, minister/prokurator generalny Zbigniew Ziobro odsuwa od sądzenia sędziego za wykonywanie wyroków TSUE.

Uzasadnieniem kar dla Polski było m.in. to, że nadal prowadzone są rozprawy dyscyplinarne przeciw sędziom. Ostatnio zdarzają się sytuacje odmowy sądzenia przez neosędziów Izby Dyscyplinarnej – np. neosędzia Adam Roch, którego odmowa udaremniła odebranie immunitetu jednemu z sędziów SN. Więc Zbigniew Ziobro zastąpił sąd dyscyplinarny, który mógłby sędziego odsunąć od sądzenia, i zrobił to osobiście. Powód: sędzia Adam Synakiewicz z Sądu Okręgowego w Częstochowie uchylił wyrok wydany z udziałem neosędziego z powodu nieprawidłowej obsady sądu.

Minister ma takie uprawnienie nadane ustawą o ustroju sądów powszechnych, jeśli „sędziego zatrzymano z powodu schwytania na gorącym uczynku popełnienia przestępstwa umyślnego albo jeżeli ze względu na rodzaj czynu dokonanego przez sędziego powaga sądu lub istotne interesy służby wymagają natychmiastowego odsunięcia go od wykonywania obowiązków służbowych”. W przypadku zawieszonego właśnie sędziego Synakiewicza nie ma mowy o przestępstwie. To, co zrobił – zakwestionowanie prawnej skuteczności powołania sędziego – według ustawy „kagańcowej” może być co najwyżej powodem odpowiedzialności dyscyplinarnej. Ale TSUE zawiesił działanie ustawy „kagańcowej” postanowieniem tymczasowym z 14 lipca. Sędzia nie popełnił więc deliktu dyscyplinarnego i dalsze sądzenie przez niego nie narusza „powagi wymiaru sprawiedliwości” ani „interesów służby”.

To, co zrobił Zbigniew Ziobro, jest demonstracyjnym złamaniem orzeczenia TSUE i zlekceważeniem Komisji Europejskiej, która grozi Polsce procesem. Ostentacyjne złamanie postanowienia TSUE przez ministra-prokuratora Ziobrę może wpłynąć na wysokość kary (w stawkach dziennych), jaką nałoży na Polskę TSUE.

Przepis – art. 130 par. 1 usp – pozwala ministrowi zarządzić „przerwę w czynnościach” sędziego „nie dłużej niż na miesiąc” do wydania postanowienia w sprawie przez sąd dyscyplinarny. Tylko że Izba Dyscyplinarna jest zawieszona przez TSUE w działaniach w stosunku do sędziów. A nowe sprawy – decyzją pierwszej prezes SN Małgorzaty Manowskiej – trafiają do końca listopada do szuflady. Więc Izba Dyscyplinarna sprawy nie rozpatrzy i „przerwa w czynnościach” się skończy. Co wtedy zrobi minister Ziobro?

Może wytoczy wojnę prezes Manowskiej? Już przecież ostrzegał, że jego (prokuratora wszystkich prokuratorów i szefa rzeczników dyscyplinarnych) zdaniem Manowska popełniła przestępstwo nadużycia uprawnień. Więc może ją też odsunie od „czynności”?

Na końcu tej drogi jest, jak mówił na Forum Ekonomicznym w Karpaczu wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, wyjście z Unii.