Wyrostek robaczkowy nie powołał rzecznika Schaba

Rzecznik dyscyplinarny dla sędziów Piotr Schab razem ze swoimi dwoma zastępcami prowadzi zapewne około setki postępowań przeciwko sędziom. Wiele z nich – za krytykę władzy. Niektóre skończyły się nawet skazaniem, jak sprawa sędzi Aliny Czubieniak, ukaranej naganą za to, że uchyliła areszt nałożony wbrew prawu na upośledzonego umysłowo mężczyznę. Otóż okazuje się, że rzecznik Schab nie został powołany na swój urząd. To tak jakby prokurator prowadził śledztwo czy oskarżał, nie mając tytułu prokuratora.

Jak odkrył właśnie Rzecznik Praw Obywatelskich, rzecznika Schaba powołano bez uchwały Krajowej Rady Sądownictwa. Ustawa o KRS (art. 3 ust. 2 pkt. 4) wśród zadań wymienia „wybór rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych”. Potem takiego rzecznika powołuje minister sprawiedliwościt. RPO dostał właśnie z neo-KRS informację, że Rada nie przyjęła uchwały o wyborze rzecznika. Mimo to minister go mianował.

„Jeśli rzecznicy dyscyplinarni podejmują czynności bez właściwego powołania, to należy uznać, iż działają z przekroczeniem uprawnień, a podejmowane przez nich działania stanowią nadużycie władzy. (…) Budzi to poważny niepokój RPO z uwagi na ochronę praw obywatelskich i poszanowanie podstawowych reguł demokratycznego państwa prawa” – czytamy w komunikacie.

A więc sędziowie nie muszą się też stawiać przed niewłaściwie powołanym rzecznikiem dyscyplinarnym. Tak jak przed Izbą Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, związaną uchwałą SN stwierdzającą, że Izba ta nie jest sądem, a jej sędziowie są wadliwie powołani.

Oczywiście PiS uzna, że uchwała neo-KRS do niczego nie była prezydentowi potrzebna, bo na urząd rzecznika mianował, kogo chciał. To samo rozumowanie lansuje już od wyroku TSUE z 19 listopada – w sprawie wadliwego powołania sędziów z powodu udziału w tym neo-KRS. PiS argumentuje, że wady powołania przez neo-KRS „uzdrowił” prezydent swoją nominacją. I nawet do ustawy „kagańcowej” wprowadził definicję sędziego: sędzia to ten, kogo na urząd powoła prezydent.

KRS, konstytucyjny bądź co bądź organ, w państwie PiS stał się wyrostkiem robaczkowym. Organem zbędnym, pozostałością po przeżuwaczach, który co najwyżej może ulegać stanom zapalnym. Ten wyrostek robaczkowy właśnie znowu zajął się czynnością bez prawnego znaczenia, czyli kolejnym konkursem na sędziów, w tym do Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Będzie to zapewne posiedzenie przy kawie i ciasteczkach.