Zagadka wzburzenia sędzi Przyłębskiej, czyli idzie wiosna

Tajemnica wyjaśniona, winni się przyznali. Choć powstają kolejne pytania.

Blisko dwa tygodnie temu Trybunał Konstytucyjny – w składzie pięciu sędziów „dobrej zmiany”, w tym jednego dublera, i pod przewodnictwem sędzi Julii Przyłębskiej – miał wydać wyrok w sprawie legalności powołania neo-KRS. Jednak zamiast ogłoszenia wyroku z ust sędzi Przyłębskiej usłyszeliśmy wygłoszony zduszonym emocją głosem komunikat, że osądzenie sprawy odroczono, bo jeden z sędziów zwrócił się do składu sądzącego z wnioskiem „poza jakimikolwiek procedurami”, „zmierzającym do tego, aby skład orzekający podjął określone czynności w ramach orzekania”.

Dodała, że informuje o tym, bo „dla składu orzekającego była to sytuacja zupełnie zaskakująca i właściwie ja mogę powiedzieć, że dla sędziego orzekającego w sądach powszechnych jest to sytuacja niebywała”.

Spekulowano, kto był owym śmiałkiem, który tak zastraszył i zszokował skład sądzący. Przypuszczano, że może dubler Mariusz Muszyński, pełniący funkcję wiceprezesa TK, który faktycznie rządził Trybunałem i Julią Przyłębską, dopóki się kilka miesięcy temu nie pokłócili. Ja spekulowałam, że był to któryś z członków składu sądzącego sprawę KRS, który zażądał odroczenia sprawy do czasu upłynięcia ustawowego terminu, jaki ma RPO na decyzję po przystąpieniu do sprawy.

Teraz zagadka się wyjaśniła. Siedmiu „starych” sędziów TK: Leon Kieres, Piotr Pszczółkowski, Małgorzata Pyziak-Szafnika, Stanisław Rymar, Piotr Tuleja, Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz, Marek Zubik, wydało oświadczenie treści następującej:

W związku ze spekulacjami, które pojawiły się po posiedzeniu Trybunału Konstytucyjnego w dniu 14 marca 2019 r. dotyczącym ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, czujemy się w obowiązku poinformować opinię publiczną:

W dniu 13 marca 2019 r. sędziowie TK [tu nazwiska] drogą mailową przekazali Prezes TK Julii Przyłębskiej stanowisko siedmiorga sędziów TK. Wnioskowali w nim o podjęcie działań zmierzających do rozpoznania sprawy K 12/18 [dotyczącej legalności KRS] przez pełny skład Trybunału, na rozprawie. Wskazali, że rozpoznanie sprawy przez skład orzekający po raz kolejny obsadzony z pominięciem wymaganego ustawą porządku alfabetycznego pozbawia Trybunał Konstytucyjny transparentności i wiarygodności. W sprawach dotyczących Trybunału i konstytucji każdy sędzia konstytucyjny ma prawo i obowiązek przedstawiania swojego stanowiska także w procedurach pozaorzeczniczych. Przekazane stanowisko było uczynieniem użytku z tego prawa.

To, że sędzia Przyłebska poinformowała opinię publiczną, że chodzi o jednego sędziego, a nie siedmiu, i że mówiła o żądaniu „podjęcia określonych czynności w ramach orzekania”, co sugerowało, że usiłował wpłynąć na treść rozstrzygnięcia TK – należy zapewne przypisać towarzyszącemu jej podczas tego oświadczenia wzburzeniu.

Zagadką natomiast pozostaje, dlaczego w ogóle ta sprawa wywołała u niej tak silną emocję? W końcu nie takie oświadczenia w burzliwych czasach przejmowania Trybunału przez „dobra zmianę” sędziowie składali. A w Trybunale „dobra zmiana” rządzi teraz niepodzielnie i niezachwianie, i nikt jej szyków nie pokrzyżuje.

A może nie? Może oświadczenie siedmiu starych sędziów zrobiło wrażenie na niektórych sędziach „dobrej zmiany”? Może czują wiatr, który przyniesie wyborczą zmianę, i zaczynają mieć wątpliwości, czy orzeczenia wydawane w zmanipulowanych składach, z naruszeniem ustawy, z udziałem dublerów i w statystycznie istotny sposób zgodne z oczekiwaniami władzy politycznej – mogą się okazać skazą na ich reputacji? A nawet prowadzić kiedyś do odpowiedzialności dyscyplinarnej i usunięcia z Trybunału bez prawa do sędziowskiego stanu spoczynku?

Kto wie. Faktem jest, że jeden z sędziów „dobrej zmiany” wyłamał się w ten poniedziałek z chóru, gdy przy trzecim podejściu udało się wreszcie osądzić sprawę KRS (oczywiście zgodnie z interesem PiS). Zagłosował przeciw wyrokowi – na razie nieśmiało, bez zdania odrębnego, ale jednak.

Idzie wiosna.