Prezes TK władcą absolutnym, czyli układ zamknięty PiS

Prezes Trybunału Konstytucyjnego będzie mógł zablokować rozpatrywanie każdej sprawy. Trybunał ujawnił swój regulamin.

Blisko dwa tygodnie temu Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK (o którym pisałam w teście „Jak to się robi w Trybunale”) przyjęło w trybie „bez dyskusji” dokumenty regulujące pracę Trybunału: statut i regulamin Trybunału, statut Kancelarii Trybunału i Kodeks Etyczny Sędziów TK. Do dziś Trybunał nie ujawnił na swojej stronie treści tych dokumentów. Nadal „wiszą” tam statut i regulamin z lat 2015 i 2016, przyjęte przez Trybunał sprzed dobrej zmiany. Na moje, ponawiane, prośby o udostępnienie tych dokumentów wraz z protokołem posiedzenia Zgromadzenia, na którym je przyjęto, Trybunał nie reaguje. Ale że regulamin obowiązkowo musi być ujawniony w Dzienniku Urzędowym, i to do 1 sierpnia – pojawił się tam kilka dni temu.

Jak można się było spodziewać po trybie przyjęcia tych dokumentów („starych” sędziów zawiadomiono pismami położonymi na biurku kilkanaście godzin przed terminem Zgromadzenia, nie dopuszczono do dyskusji), jest to regulamin sprzeczny nie tylko z konstytucją (co akurat partii rządzącej nigdy nie przeszkadza), ale nawet z ustawą o Trybunale uchwaloną przez PiS.

Regulamin daje prezesowi Trybunału władzę blokowania rozpoznawania spraw. I to już na etapie ich przyjmowania do rozpoznania. Otóż prezes może – jeśli taka będzie jego wola – po prostu nie przyjąć do rozpoznania przez Trybunał wniosku skierowanego przez Rzecznika Praw Obywatelskich, grupę posłów czy senatorów, prokuratora generalnego, marszałków Sejmu i Senatu oraz premiera (co w obecnej sytuacji raczej się nie zdarzy), prezydenta, Prezesa Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego czy Krajowej Rady Sądownictwa. Może też nie przyjąć do rozpoznania pytania prawnego sądu. Uchwalona przez PiS ustawa o trybie działania TK nie daje prezesowi takich możliwości. Tak więc par. 21 ust. 1 regulaminu TK „uzupełnia” ustawę: „Jeżeli wniosek (…) lub pytanie prawne nie spełniają wymagań przewidzianych w ustawie (…), wzywa do ich usunięcia w terminie 7 dni”, a po „bezskutecznym upływie terminu (…) zarządza zwrot wniosku lub pytania prawnego”.

Przedstawianie takich wniosków Trybunałowi jest konstytucyjnym prawem RPO, grupy parlamentarzystów i innych wymienionych wcześniej podmiotów. Dlatego do tej pory tzw. przedsądowi podlegały jedynie skargi konstytucyjne. Wnioski nie podlegały zwrotowi w związku z ich wadami formalnymi. Jeśli takie wady miały – skład Trybunału, który dostał sprawę do osądzenia, mógł umorzyć. Ale decydowali sędziowie, niezawiśle, a nie jednoosobowo człowiek pełniący administracyjną funkcję prezesa TK.

Ten punkt regulaminu za sprzeczny z konstytucją uznał sędzia Piotr Tuleja. Sędzia, wiedząc, że w programie Zgromadzenia Ogólnego nie przewidziano dyskusji nad projektami statutów i regulaminu, złożył do protokołu swoje uwagi: „Przewidziana w § 21 ust. 3 projektu kompetencja prezesa TK do zarzadzania zwrotu wniosku lub pytania prawnego jest sprzeczna z art. 191 ust. 1 pkt 1 i 2 konstytucji. Wnioski wskazane w tym przepisie nie podlegają wstępnej kontroli ze skutkiem nienadania im dalszego biegu. Dlatego też prezes nie może zwrócić ich wnioskodawcy, odmawiając tym samym wszczęcia postępowania przed TK”.

Kolejny punkt regulaminu dający prezesowi nieznaną dotąd władzę: dowolność w ustalaniu składów sądzących. Par. 22 ust. 1: „Wniosek (…) oraz skargę konstytucyjną Prezes Trybunału kieruje do wyznaczonego przez siebie sędziego Trybunału w celu wstępnego rozpoznania na posiedzeniu niejawnym”.

Z brzmienia tego przepisu wynika, że prezes daje sprawę temu, komu mu się spodoba. Taka właśnie, jak wynika z nieoficjalnych informacji analizy składów wyznaczanych do sądzenia, jest w tej chwili reguła w Trybunale: Julia Przyłębska i Mariusz Muszyński wyznaczają składy „po uważaniu”. Tymczasem ustawa o trybie działania TK, art. 38 ust 1, mówi, że „sędziów Trybunału do składu orzekającego, w tym przewodniczącego składu i sędziego sprawozdawcę, wyznacza Prezes Trybunału według kolejności alfabetycznej, uwzględniając przy tym rodzaje, liczbę oraz kolejność wpływu spraw do Trybunału”. A jedynie „w uzasadnionych przypadkach, zwłaszcza ze względu na przedmiot rozpoznawanej sprawy, może wyznaczyć sędziego sprawozdawcę, odstępując od kryteriów wymienionych w ust. 1”.

Za trzy dni wchodzi w życie zmiana ustawy o ustroju sądów powszechnych, która zapowiada tajemniczy algorytm do wyznaczania składów sędziowskich. Jest dość prawdopodobne, że po wymianie przez ministra Ziobrę prezesów sądów zadziała właśnie tak, jak działa „kolejność alfabetyczna” w Trybunale.

Kolejny przepis regulaminu dający prezesowi TK sprzeczną z ustawą i konstytucją władzę nad rozpatrywaniem spraw w Trybunale: par. 51 ust. 6 regulaminu. Do tej pory to skład sądzący decydował, czy sprawę należy skierować na pełny skład (minimum 11 sędziów TK) z powodu jej zawiłości lub dlatego, że chce odstąpić od dotychczasowej linii orzeczniczej TK. Skład zwracał się z wnioskiem do prezesa i był to dla prezesa wniosek WIĄŻĄCY. Teraz skład orzekający jedynie zwraca się z wnioskiem, a „prezes Trybunału wydaje zarządzenie o przekazaniu albo o odmowie przekazania sprawy do rozpoznania w pełnym składzie”. Jest to sprzeczne z art. 37 ust. 1 pkt. e ustawy o trybie funkcjonowania TK, który mówi: „Trybunał orzeka w pełnym składzie w sprawach (…), także gdy z wnioskiem o uznanie sprawy za szczególnie zawiłą do Trybunału zwróci się skład orzekający”. Nie ma tu więc miejsca na uznaniowość ze strony prezesa TK.

Sędzia Tuleja w swoich uwagach złożonych do protokołu pisze: „Zgoda prezesa jest wykluczona jeszcze z jednego powodu. Jeżeli skład orzekający zamierzałby odstąpić od poglądu prawnego TK i z tego powodu zwracał się o rozpoznanie sprawy w pełnym składzie, to odmowa prezesa, o której mowa w § 51 ust. 6, oznaczałaby bezpośrednią ingerencję w sferę orzekania. Prezes TK naruszałby w takim przypadku niezawisłości sędziów orzekających i niezależności Trybunału”.

I jeszcze więcej władzy dla prezesa TK: do tej pory o tym, czy skład sadzący może, w ramach postępowania, zwrócić się o stanowisko, wyjaśnienia czy dane do sądów (w tym SN i NSA), organów państwowych, organów międzynarodowych czy organizacji pozarządowych, decydowali sami sędziowie. Teraz skład sądzący będzie musiał prosić o zgodę prezesa (par, 35 ust. 1). To mniej więcej tak, jakby skład sądzący w sądzie rejonowym musiał prosić prezesa o zgodę na wezwanie świadka czy zamówienie opinii biegłego. W praktyce oznacza to, że prezes może zablokować (bo nie ma terminu na wydanie decyzji) lub przynajmniej utrudnić rozpatrzenie sprawy. Sędzia Tuleja: „W mojej ocenie wymóg zgody prezesa narusza art. 70 ust. 1 ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym. (…) Uzależnianie decyzji TK rozpoznającego sprawę od zgody prezesa TK jest niedopuszczalne ze względu na niezawisłość sędziów orzekających w tej sprawie”.

W nowym regulaminie uporano się też z przykrym dla PiS zjawiskiem składania przez „starych” sędziów orzekających w składach z dublerami zdań odrębnych, w których kwestionują prawo dublerów do orzekania. Par. 54 ust. 1. stwierdza, że zdanie odrębne „nie może dotyczyć rubrum orzeczenia”. Owo „rubrum” to nic innego niż część wyroku, w której podaje się skład sądzący i inne formalne dane o orzeczeniu. Sędzia Tuleja zwraca uwagę, że to niezgodne z art. 106 ust. 3 ustawy o trybie postępowania przed Trybunałem, który nie zawiera ograniczeń co do tego, czego może dotyczyć zdanie odrębne. I z art. 195 ust. 1 konstytucji, w myśl którego sędziowie TK w sprawowaniu urzędu są niezawiśli i podlegają tylko konstytucji: „Sprawowaniem urzędu jest m.in. zgłaszanie zdań odrębnych. Skoro w tym zakresie sędzia TK podlega tylko konstytucji, to oczywistym jest, że nie można nakładać na niego ograniczeń w regulaminie TK. Regulamin może jedynie określać organizacyjne kwestie związane ze składaniem zdań odrębnych”.

Trybunał nie ujawnił jeszcze regulaminu działania Biura TK. Ani „Kodeksu etycznego”, gdzie – jak niesie wieść – umieszczono zakaz uczestnictwa sędziów „w debacie publicznej”, która dotyczy „spraw politycznych”. A dziś „sprawą polityczną” jest wszystko, łącznie z wycinką Puszczy Białowieskiej.

Kto może zbadać zgodność z prawem, w tym z konstytucją, regulaminów, statutów i innych aktów wydanych przez Trybunał Konstytucyjny? W normalnym państwie prawa nie istnieje problem wydawania przez sąd konstytucyjny aktów prawnych sprzecznych z konstytucją. Gdyby to były zarządzenia prezesa TK, można by je zaskarżyć do sądu administracyjnego. Ale to są akty Zgromadzenia Ogólnego sędziów TK, a więc nie są aktem administracyjnym.

Jedyny skutek, jaki może wywrzeć ten regulamin, to ten, że Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu nie będzie wymagał, by autorzy skarg z Polski wyczerpali cały tryb odwoławczy, łącznie ze skargą do TK, zanim poskarżą się do Strasburga.

A wszystkim uprawnionym do składania do Trybunału wniosków i skarg konstytucyjnym można po prostu doradzić, żeby sobie to darowali. Zresztą wniosków w tym roku już nie ma – oprócz kilku skierowanych przez PiS (prokuratora generalnego, marszałka Sejmu i grupę posłów). Władza PiS stworzyła sobie układ zamknięty.