Prezydencie, WETUJ!

To może być dla prezydenta Andrzeja Dudy ostatnia okazja do ocalenia honoru. Jeśli nie przejmuje się rolą strażnika konstytucji, to powinien się przynajmniej zatroszczyć o to, jak przejdzie do historii. Bo na jego stanowisku właśnie to, a nie limuzyny, żyrandole czy fotki z prezydentami USA, jest ważne. To, jak zostanie zapamiętany. Czas, by sobie z tego zdał sprawę. Prezydentura trwa pięć lat, historia jednak dłużej.

Ustawa o Sądzie Najwyższym uchwalona została przez Senat nocą, bez poprawek. Ale i bez komfortu: senatorowie PiS musieli przez kilkanaście godzin obradować przy ogłuszającym sprzeciwie suwerena, przebijającym mury otoczonego barierkami i kordonem policyjnym parlamentu. Czy to na pewno jest jeszcze demokracja?

Komentując ten obywatelski sprzeciw, minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak ostrzegł, że najzacieklejszych demonstrantów czekają surowe kary. Bo „sądy nie będą miały dla nich litości”. On już wie.

Ustawa o Sądzie Najwyższym czeka na decyzję prezydenta, razem z ustawami, dzięki którym PiS przejmie Krajową Radę Sądownictwa – a więc decyzje o tym, kto może być sędzią i awansować. I zmianą ustawy o ustroju sądów powszechnych, dzięki której minister Ziobro wymieni kadrę kierowniczą wszystkich sądów. PiS i jego prezes Jarosław Kaczyński zapewniają, że dzięki temu sądy będą pracować sprawniej i wydawać sprawiedliwe wyroki. A jak nie – sędziów czeka sąd dyscyplinarny w powołanej ustawą o Sądzie Najwyższym Izbie Dyscyplinarnej, w której orzekać będą wskazani przez ministra-prokuratora Ziobrę ekstrawynagradzani sędziowie (140 proc. uposażenia sędziego SN).

Pas transmisyjny partii rządzącej, działający już w prokuraturze, służbie cywilnej, policji, telewizji publicznej i parlamencie, ruszy także w sądownictwie. Dlatego minister Błaszczak może już dziś zapewniać, że sądy nie będą miały litości dla demonstrujących obywateli.

Prezydent Andrzej Duda wczasuje się w Juracie. Ale suweren go tam odnalazł i – spisywany przez policję – demonstruje pod ośrodkiem wczasowym, żądając weta. Mimo ostrzeżeń ministra Błaszczaka.

Prezydent został boleśnie, publicznie upokorzony przez PiS: postawił ultimatum, by uchwalono przepisy, które przywróciłyby mu jego kompetencje wobec Sądu Najwyższego, jak chodzi o mianowanie sędziów. Uchwalono je, a jakże. Ale w otoczeniu innych przepisów, które je unieważniają. Według uchwalonej ustawy prezydent może powołać do SN tylko kandydatów wskazanych przez ministra Ziobrę.

Jeśli nie wzgląd na dobro Polski, to przynajmniej dbałość o własny wizerunek i miejsce w historii powinny skłonić prezydenta Andrzeja Dudę do zawetowania tych trzech ustaw. Inaczej zostanie zapamiętany nawet nie jako grabarz demokratycznego państwa prawa, ale jako popychadło twittujące nocą z „ruchadełkiem leśnym”.

Prezydencie, wybór należy do Ciebie!